MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 lutego 2012

Mały ptaszek

Maleńką Wnuczkę dzisiejszej nocy we śnie nawiedził mały ptaszek. Mały ptaszek zabrał Maleńką Wnuczkę do lasu i tam uczył ją latać.
Ponad dwadzieścia lat temu jej mamusia we śnie płakała, że ją skrzydła bolą. Była wtedy nieco starsza od Maleńkiej Wnuczki. Ale bardzo niewiele.
Nie zauważyłam u żadnego z moich dzieci tak rozbudzonej fantazji, jaką ma Maleńka Wnuczka. Ona uczęszcza do szkoły Pana Kleksa. Tam też uczy się latać. Przede wszystkim śpiewać. Posiada spory repertuar piosenek Pana Kleksa. Wciąż uprawia żeglugę po morzach na poduszce z łóżka, która na ten czas zamienia się w okręt dalekomorski. Wspólnie z bratem buduje zamki za fotelami w dużym pokoju. Bywa piratem, ale najczęściej księżniczką. Nigdy tą samą - za każdym razem inną. Odbywa niebywałe podróże konno na koniu na biegunach. Karmi konia marchewką, w którą zamienia się na chwilę klocek duplo. Jadąc na koniu przeżywa niecodzienne przygody - ze wszystkich zdaje mi na bieżąco relację. Zdarza się jej bywać rycerzem walczącym ze złem. Odbyła już w swoim życiu niejedną podróż w kosmos ubierając się w kombinezon kosmonauty. Kilka dni temu jeździła na nartach używając jako rekwizytów kasku i kijków. Ja, będąc po drugiej stronie wirtualnego świata, też miałam założony kask i trochę się zdziwił Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem wszedłszy do domu i zobaczywszy mnie siedzącą w fotelu przed komputerem w kasku narciarskim na głowie. Kiedyś Maleńka Wnuczka używała czarodziejskiej różdżki, by babcia latała i rozpłakała się, że różdżka nie działa, bo babcia nie lata. "Nie działa" jest dla Maleńkiej Wnuczki uniwersalnym powiedzeniem. Kiedy zawiesił się obraz na Skypie podczas naszej rozmowy, zaczęła wołać rozpaczliwie: "Nie działa! Moja babcia nie działa!"  Po pracach remontowych wykonywanych przez tatusia, którego bacznie przy tym obserwowała, budowała przez kilka dni klucze francuskie i inne narzędzia ze wspomnianych klocków duplo, naprawiając wszystko, co się da. A po obejrzeniu programu telewizyjnego dla dzieci o ciele ludzkim chodziła mówiąc, że ma ślimaka w uchu. Nawet sprawdzała ucho brata, czy widać tego ślimaka. Do każdej zabawy wykorzystuje wyjęte z dziecinnego łóżeczka dranki, które raz są czarodziejską różdżką, raz wiosłami, kijkami narciarskimi, to znów mieczem itd. Do wszystkich zwraca się "kochanie, posłuchaj", jest bardzo wrażliwą osóbką i niezwykle pogodną. Od kilku dni chodzi bez pieluchy, bo twierdzi, że jest już duża. Mamusia usiłują ją nauczyć korzystania z nocnika. Siedzi wytrwale, ale kiedy już bardzo chce jej się siku, woła: "ubierzcie mi moje spodenki, bo się zesikam".
Jest orędowniczką spraw całego rodzeństwa. Jako najstarsza i zapewne jako jedyna mówiąca, protestuje w imieniu swoim i brata przed spaniem w dzień, mówiąc: "Mamusiu, dzieci nie chcą spać. Nie ma nocy. Śpi się w noc." Innym zaś razem, gdy ranną godziną przywędrują do łóżka rodziców, Maleńka Wnuczka w imieniu wszystkich mówi "dzieci kochają rodziców", otwierając oczywiście bramę do rodzicielskiego łoża.
Ostatnio, podczas każdej rozmowy, z zaciekawieniem i zainteresowaniem ogląda śnieg leżący u nas za oknem, bo w jej świecie śniegu nie ma, wołając za każdym razem z wielkim zadziwieniem "Babcia ma śnieg!"
Kiedy bierze książeczki do ręki, nigdy nie mówi: poczytaj mi, a za to zawsze: naucz mnie czytać, co oczywiście znaczy: poczytaj mi. Z zaciekawieniem słucha czytanych bajek i niejednokrotnie prosi mamusię, by nauczyła ją czytać swoje książki. A Mała Duża Córeczka, czyli mamusia Maleńkiej Wnuczki czyta dość trudne lektury. Ta, słuchając, zadaje pytania, by wyjaśnić to, co usłyszała.

Pamiętam, jak Mała Duża Córeczka dyktowała listy i bajki, w czasie, gdy jeszcze sama nie umiała pisać...  No, stylu i słownictwa nie powstydziłby się niejeden mistrz pióra.
Pamiętam, że Mała Duża Córeczka miała kilka tylko ulubionych książeczek, które czytałam tam i z powrotem od początku do końca. Martwiłam się nawet, co z niej wyrośnie przy tak ograniczonym (pod względem zróżnicowania) repertuarze...
Pamiętam, jak krzykiem zmuszałam Małą Dużą Córeczkę do czytania, kiedy już posiadła umiejętność czytania, a czytać nie chciała...
Pamiętam wreszcie ten moment, kiedy chyba w roku, w którym Szymborska dostała Nobla, postanowiłam co roku kupować Małej Dużej Córeczce książki Noblistów. Do dzisiaj zostało jej to przyzwyczajenie gromadzenia dzieł Noblistów...
Teraz Maleńka Wnuczka słuchając lektury Noblistów pyta swoją mamusię: mamusiu, a pamiętasz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz