MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

153,313

niedziela, 30 października 2011

Moja świątynia

Pod Niemcową
To z tego miejsca płynie najgorliwsza moja modlitwa. W największej na świecie świątyni jest tylko jedno miejsce - dla mnie. Wszystko wokół wypełnia Duch. Roztacza przede mną niepowtarzalne piękno. I choć widziałam świat ze szczytów Alp, to widok tamten był dla mnie przemijający, chwilowy. Tu, pod Niemcową, gdy wracam, czuję, że jestem wyczekiwana. Znaczące, że za każdym razem nie przychodzę, a wracam. Wracam do mojej świątyni i mojego miejsca zawieszonego nad ziemią, pozwalającego zarówno bujać w obłokach, jak wznosić się do nieba. Wracając, pokonuję to, co we mnie niedoskonałe. Wznoszę się na szczyt. I choć góry w tym miejscu stoją niewzruszone, ja za każdym razem zdobywam inny szczyt. Gdy modlę się w dosłownym uniesieniu - wszak huśtawka unosi mnie nad ziemią - zapominam o słowach. Ogarnia mnie Słowo. I Ciało jest wszechobecne, nierozerwalne od Ducha. Moja lewitacja pozwala mi przenieść się w stan medytacji, kołysanej tam i z powrotem łagodnym skrzypieniem desek.

Nie dziękuję, nie przepraszam, nie proszę. Po prostu Jestem. A Duch wypełnia wszystko. Wypełnia całą przestrzeń, każdą myśl. Wypełnia mnie. Jestem cząstką kosmosu, a kosmos jest we mnie. Jestem dziełem Miłości, która jak powietrze otula mnie łagodnym tchnieniem.

I czuję się wywyższona. Bo wybrał mnie Pan, bym była.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz