MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 7 października 2011

Trzecie życie kota

Wszyscy zajęci byli pracami remontowymi i porządkowymi w pokoju Dużej Małej Dziewczynki.  Remont trwał już drugi tydzień i wciąż nie miał końca. Choć w zasadzie etap rujnowania i burzenia był już za Mężczyzną, Który Kiedyś Był Chłopcem i z chaosu zaczął wyłaniać się jakiś porządek i ład. Jednak ani pokój, ani tym bardziej całe mieszkanie nie mogły uzyskać statusu nadających się do zamieszkania. I tylko nasze futrzaki cieszyły się niezmiernie z takiego stanu rzeczy. O ile najwcześniejszy etap remontu przyprawiał je o wielki niepokój, tak w obecnym stanie pławiły się po wielkich połaciach podłogi wyłożonej panelami i przymierzały kolor swojego futra do świeżego koloru ścian. Nowe łóżko już było skręcone i nawet ktoś zdążył rozciągnąć na materacu całkiem nowe, zaledwie przyniesione ze sklepu prześcieradło. Duża Mała Dziewczynka próbowała układać książki i bibeloty na półkach, Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem przymierzał nowy karnisz, chcąc zaznaczyć miejsca do wywiercenia kołków. Ja miałam być ekspertem od równości i akuratności tych pomiarów.  Ponieważ nie miałam na tyle wyobraźni przestrzennej, postanowiłam wydać opinię dopiero po dokładnych oględzinach, toteż zarządziłam zawieszenie firan i przymiarki z firanami. Córka Króla Syjamskiego leżąca dotychczas na całkiem nowym prześcieradle całkiem nowego łóżka przyskoczyła nagle do nowej zabawy zafundowanej jej przez nas i na zmianę z Synem Dzikiego Żbika zaczęła szarpać całkiem nowe firanki na całkiem nowym karniszu, które dopiero miały być przymierzone do ściany. Cóż dopiero mówić o faktycznym zawiśnięciu. Nie wiem, czy ktoś z nas wygonił futrzaki z pokoju, dość, że rozochocone plątającymi się po ziemi frędzlami (nowe firanki składają się z samych frędzli i tylko frędzli, bo liczyłam, że w ten sposób przechytrzę futrzaki, które notorycznie zawieszają się pazurami na firankach i targają je wzdłuż) oddały się szalonej zabawie. Rozpoczęła się gonitwa po całym domu. Nie żeby dom był wielki. No i pewnie dlatego Córka Króla Syjamskiego uciekając Synowi Dzikiego Żbika nie wyhamowała w porę, wyskoczyła na barierkę balkonu i… poleciała z trzeciego piętra w dół. Koty, jak to koty – mają wrodzone i przynależne gatunkowi właściwości spadania na cztery łapy, ale pod warunkiem, że na samym dole jest równa powierzchnia. Pod nami niestety, na wysokości parteru, znajduje się bardzo niebezpieczny daszek zakończony ostrą graniastą konstrukcją. Kiedy wychyliliśmy się przez balkon zobaczyliśmy Córkę Króla Syjamskiego leżącą bez ruchu na boku na daszku. Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem pobiegł na dół, za nim Duża Mała Dziewczynka. Ja stałam na balkonie i mówiłam do Córki Króla Syjamskiego cokolwiek, by uspokoić ją, zakładając, że żyje. Zaczęła miauczeć, ale w dalszym ciągu nie ruszała się. Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem zdjął ją z daszku kiwając w moją stronę z powątpiewaniem głową. Co prawda Córka Króla Syjamskiego broniąc się podrapała go do krwi, ale to o niczym dobrym przecież nie świadczyło. Może nawet wręcz przeciwnie.
Na pierwszy rzut oka nie miała żadnych obrażeń. Brzuch był miękki, kości zdawały się być całe, bo nie bolał jej dotyk, ale była kompletnie zdezorientowana i nieobecna. Ułożyła się w fotelu zwinięta w kłębek. To dobrze, bo to pozycja komfortowa dla kota.
Dochodziła do siebie kilkanaście godzin. Może odnajdywała się w nowym życiu? Kot ma ich podobno siedem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz