MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 kwietnia 2015

Mauzoleum Skrzyńskich w Zagórzanach

Zaczęło się chyba od tego, że D. zapytała swoją koleżankę z pracy: - A co ciekawego jest w miejscowości, w której mieszkasz? Ponieważ koleżanka umiała powiedzieć, co jest ciekawego, dlatego pojechaliśmy. Bywa, że ludzie mieszkający w danej miejscowości, szczególnie małej, zapytani o jakieś ciekawostki, czy osobliwości, najczęściej mówią zdziwieni: - A cóż ciekawego może być w naszej miejscowości? Więc koleżanka D. wiedziała i umiała powiedzieć o osobliwościach swojej miejscowości.

Ta miejscowość to Zagórzany k/Gorlic.

Dlatego jechaliśmy przez Stróże, Polną, Szalową i Łużną, trochę odskoczyliśmy w bok do Moszczenicy, bo wabiły drogowskazy i informacje o zabytku architektury drewnianej. Okazała się nim być kaplica cmentarna z końca XVII w. Naturalnie kaplica była zamknięta. Za to na centralnym placu Moszczenicy - miejscowości gminnej - postawiono fontannę i tablicę z oryginalną inskrypcją "Ku chwale naszym przodkom, założycielom i budowniczym Moszczenicy. Ku pamięci potomnym dedykujemy ten pomnik. Moszczenica 2014". Znajdują się tam również toalety i tablica informacyjna o rewitalizacji z unijnych funduszy. Chciałam skorzystać z toalety. Nawet musiałam. Niestety, toalety są, ale niedostępne. Zamknięte. Nawet nie mają zainstalowanego zamka na monety. Ani też nie wisiała na nich kartka, gdzie mieszka "babcia klozetowa". Można jednak nacieszyć oko i ducha świadomością rozwoju naszego narodu. Dawniej to było nie do pomyślenia, by tak mała miejscowość gminna jak Moszczenica miała ubikacje publiczne. Ubikacja za to była przy kościele w Zagórzanach. Wiodła do niej dróżka obok kapliczki z Matką Boską. Wyglądało jakby sama Matka Boska pobierała opłaty za skorzystanie z WC.

Zapytany przy kościele miejscowy chłopak o poszukiwaną przez nas osobliwość Zagórzan, która nas zwabiła w to miejsce, wytłumaczył, że przed murem czy za murem, w każdym razie, widać z drogi. Przejechaliśmy miejscowość ze dwa razy wzdłuż (przejechać wszerz się nie dało, bo nie było na tyle szerokości) i z drogi widać nie było. Widać było mur, i owszem. Za murem niszczejący pałac i okropnie zaniedbany park. Przy murze stała kapliczka, również w stanie rozkładu. Natrafiliśmy nawet na kolejny cmentarz wojenny (125 Zagórzany) - przepiękny cmentarz, na szczęście nikt nie zechciał go odnawiać i restaurować ani odbudowywać jak w Łużnej (kliknij) Pustkach, o którym pisałam niedawno. A osobliwości, do której zmierzaliśmy, jak nie było widać z drogi, tak nie było. W końcu znów musieliśmy zasięgnąć języka i dopiero po kolejnym tłumaczeniu trafiliśmy.
Z drogi na pewno nie da się zobaczyć tej osobliwości, a i tablicę informacyjną zarosły krzaki. Gdyby ktoś jechał od Łużnej, jak my (od dwóch lat mamy podejrzenia, że dziennikarze lokalnego portalu internetowego jeżdżą za nami, bo zanim ja zdążę napisać relację z naszej wycieczki, tekst o nawiedzanych przez nas miejscach ukazuje się na łamach; internetowych, bo internetowych, ale się ukazuje), to przed budynkiem nadleśnictwa, zatem przed murem trzeba skręcić w lewo. Ma się wrażenie, że wjeżdża się na czyjąś posesję i tak właściwie to przy bloku należącym do pracowników nadleśnictwa kończy się droga (mówiłam, że Zagórzany szerokości nie mają, mają tylko długość).
Dotarliśmy do parkingu przy bloku pracowników nadleśnictwa i do ich ogródków działkowych i zaraz za nimi znajduje się osobliwość Zagórzan: mauzoleum rodziny Skrzyńskich w postaci piramidy.

Aleksander hr. Skrzyński, rozmiłowany w Egipcie postanowił wybudować dla siebie i swojej rodziny ten swoisty grobowiec na wzór prawdziwej piramidy Cheopsa, oczywiście pomniejszony w odpowiednich proporcjach.

I tak stoi przepiękny grób-piramida, który w swym wnętrzu dał wieczne schronienie sześciu członkom rodziny Skrzyńskich, począwszy od Adama hr. Skrzyńskiego, który zmarł w 1905 r. i początkowo pochowany został gdzie indziej. Obok spoczywa jego małżonka Oktawia z hr. Tarnowskich (napis na płycie granitowej umieszczonej we wnętrzu piramidy głosi jeszcze: Adamowa hr. Skrzyńska), syn hrabiego - Aleksander hr. Skrzyński - budowniczy piramidy, córka Maria z hr. Skrzyńskich Adamowa Sobańska z małżonkiem Adamem hr. Sobańskim, oraz wnuk po córce Aleksander Maria hr. Sobański. Ten ostatni pochowany został w asyście mieszkańców bloku pracowniczego w 1994 roku, o czym poinformowała nas pani z pieskiem i kubkiem kawy w ręce, która zobaczywszy nas zapewne przez okno swojego mieszkania, wyszła, by z nami pogawędzić i opowiedzieć nam co nieco. Skrzyńscy zrobili wiele dla regionu i dla Polski, więc należy im się uwaga.

Rodzina Skrzyńskich w 1945 roku przechytrzyła reformatorów i - podobnie jak wielu praktykowało - zapisała swoje dobra w postaci nieruchomości na terenie Zagórzan z przeznaczeniem na dom dziecka.

Dziś pałac znajduje się w opłakanym stanie i nowy właściciel ogrodził go zupełnie, nie dając możliwości wejścia na teren parku ani też zbliżenia się do pałacu. Prawdopodobnie działanie to podyktowane jest względami bezpieczeństwa, a przynajmniej takie nasuwa się wytłumaczenie.
Zanim zaproszę na poglądową część wycieczki podzielę się informacją, która ze zdjęć nie wynika i nie ma jej nawet na miejscu, że piramida wybudowana z inicjatywy Aleksandra hr. Skrzyńskiego stanęła w 1932 r. już po tragicznej śmierci pomysłodawcy. Stawiając niezwykły grobowiec, chciał wybitny Polak uczcić swoich rodziców, zupełnie nie spodziewał się, że sam spocznie w niej równie szybko. Ciała Aleksanera i Adama hr. Skrzyńskich spoczęły początkowo w Kobylance i zostały uroczyście przeniesione na miejsce wiecznego (przynajmniej obecnego) spoczynku w 1932 r. Piramida u podstawy ma 12 metrów szerokości i 10 metrów wysokości. Na wysokości 5 m piramidę przebija monumentalny kamienny krzyż z postacią Chrystusa i przewyższa piramidę o kolejnych 5 m. Sama piramida wygląda jakby osadzono ją w pagórku, którego na zdjęciach praktycznie nie widać, ale, proszę mi wierzyć, jest dość spory. Grobowiec okolony jest więc tym pagórkiem, na którego szczycie rosną drzewa. Wieść gmina niesie, że hrabia panicznie bał się ciemności, więc opłacił elektrowni rachunek na 100 lat z góry, by w miejscu jego spoczynku wiecznie płonęło światło. Od frontu piramidy jest widok na park i pałac, no tylko w tzw. międzyczasie, tj. od śmierci budowniczego, postawiono budynek biurowy i blok mieszkalny pracowników nadleśnictwa. A może zalążek nadleśnictwa istniał już wcześniej (patrz życiorys Aleksandra hr. Skrzyńskiego na zdjęciu w galerii). No i podobno do piramidy nigdy nie został doprowadzony prąd. Obok znajduje się grobowiec, już zwykły, w którym spoczywa ogrodnik z małżonką, ponoć najbardziej zaufany pracownik. I dobrze, że grobowiec ogrodnika usytuowany jest bokiem do ogrodu, bo zapewne by się chłopina przewracała w grobie widząc do jakiej ruiny doprowadzono jego dzieło.

No to zapraszam na wycieczkę poglądową. Trzeba kliknąć w tę linijkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz