MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 listopada 2014

Cmentarze łemkowskie

Tego roku i w latach minionych podczas naszych podróży nawiedziliśmy niezliczone ilości cmentarzy. Ziemia Sądecka, całe Beskidy usłane są cmentarzami, które gasną, jak gaśnie pamięć o niegdysiejszej wielobarwności i wielokulturowości tej części Małopolski. Cmentarze łemkowskie targane są samotnością i pustką. Zaledwie wiatr po nich hula, przez krótką chwilę się po nich słońce przetoczy, czasem zgrzytnie łamiący się metalowy krzyż i potem już żadnego innego odgłosu nie wyda spadając ciężko na murawę gęstą i miękką. Wokół niektórych z nich zostały jeszcze niewysokie murki ułożone z kamieni, ale te porastają kępy roślinności z każdą dziesiątką lat zaciągając na nich coraz to większy dywan murawy. Dopóki jest fragment przynajmniej takiego muru, dopóki figurki Chrystusa upadłego z krzyża podpierają się o kamienne pomniki, dopóki czas nie powalił tych przepięknych przykładów sztuki kamieniarskiej - kamiennych pomników i krzyży, i stoją jeszcze, choć już nisko pochylone nad ziemią, dopóty każdy wędrowiec wypatrzy je w perspektywie krajobrazu. Inaczej rzecz ma się z cmantarzami takimi jak w Łabowej. Tam las zarastający cmentarz otoczył go gęstym kordonem drzew zasłaniając przed okiem ludzkim nieliczne pomniki, które oparły się czasowi. Może ten proces jest kojącym plastrem na bolesne i głębokie rany, ale na pewno trzeba go ocalić od zapomnienia. W Królowej Górnej, która była przecież Królową Ruską (w odróżnieniu od Królowej Polskiej) o cmentarzu łemkowskim przypominają garby na pagórku. Gdyby nie kilka zgarbionych kamiennych krzyży nikt obcy nie zorientowałby się, że to cmentarz.
Jest w tym jednak jakiś nieodparty urok. Gasnące cmentarze uczą pokory i godzenia się z przemijaniem. Są niemymi opowieściami o tym, jak bardzo nietrwałe jest wszystko tutaj na ziemi. Ludzie mieszkali przez całe stulecia czyniąc sobie, jakże trudną ziemię poddaną, i nagle, za przyczyną jednej decyzji politycznej, zniknęła cała nacja. Są cmentarze w Beskidzie Niskim, gdzie tzw. ziomkostwo pozostające wciąż na przesiedlonych terenach, postawiło zbiorowe pomniki z rozrywającymi serce epitafiami a nawet z wypisanymi nazwiskami wszystkich rodzin pochowanych na cmentarzach. Ale to nowe tak bardzo nie pasuje do starego! Swoją nowomodą na gładki granit najzwyczajniej razi postawione w pobliżu starych kamiennych krzyży.
Beskidzkie cmentarze łemkowskie z wyludnionych wiosek charakteryzują się również tym, że nie poprzecinała ich sieć betonowych alejek. Całe trwają ukwiecone polnymi kwiatami i ziołami. Zatopione w trawach po kolana wyglądają bajkowo. Do niektórych przyklejone są cmentarze z I wojny światowej i wspólnie zakotwiczone w przeszłości tkwią w teraźniejszości. Najgorszym rozwiązaniem dla cmentarzy i byłych cerkwi jest, gdy obrządek łaciński przejął w użytkowanie i jedno, i drugie. Tak stało się w miejscowościach, które dawniej zamieszkiwane były w całości przez Łemków, a po 1946 roku zasiedlone zostały przez Polaków. Nowoczesne bohomazy "sztuki kamieniarskiej" z lastriko lub granitu są jak strachy na wróble dla dusz, które chciałyby zajrzeć w miejsce spoczynku ich ciała. Jest sporo miejscowoci, jak choćby Bielanka k/Gorlic, w których wierni trzech obrządków chrześcijańskich żyli obok siebie i spoczywają na jednym cmentarzu. Nawet dziś, skoro wrócili, dzielą jedną świątynię i nie mają wydzielonych specjalnych sektorów na wieczny spoczynek dla katolików, grekokatolików, czy prawosławnych. Do Łosia wrócili Łemkowie, bo na cmentarzu są nowe nagrobki z krzyżem z trzema belkami i z tablicami pisanymi cyrylicą. W Kotaniu przy cerkwi zrobino swoiste lapidarium z kamiennych krzyży nagrobnych. Pięknie je odnowiono i ustawiono dookoła drewnianej świątyni, która teraz służy obrządkowi łacińskiemu. W Zdyni na cmentarzu łemkowskim pochowany jest święty Maksym Gorlicki (Sandowicz). Zaś po słowackiej stronie na kilku nagrobkach widzieliśmy nazwisko brzmiące jak Warhol (Warhola) pisane cyrylicą.
Społeczność łemkowska nie wyróżniała się niczym nadzwyczajnym na tle pozostałych narodowości zamieszkujących ziemie polskie. To raczej Polacy i Żydzi osiągali sukcesy na różnych polach życia i działalności. Łemkowie zmagali się z trudami życia w podkarpackich wsiach, na stokach kapryśnych gór. Pisali ikony, haftowali ręczniki, którymi potem przyozdabiadli ikonostas w cerkwi i przydrożne krzyże, wyszywali przepiękne wzory na koszulach, byli pasterzami, smolarzami, kamieniarzami itp. Ot, najzwyczajniej w świecie żyli obok nas, z nami.  Nie dajmy więc zgasnąć pamięci o nich, nie pozwólmy by trawa zarosła nam dusze zagłuszając wrażliwość. Wszak z pamięci o tych, co byli, utkana jest nasza własna tożsamość.
Cmentarz łemkowski
Cmentarz łemkowski
Cmentarz łemkowski - samotny nagrobek
Cmentarz łemkowski - samotny nagrobek
Cmentarz Królowa
Cmentarz Królowa
Cerkiew w Kotaniu
Cerkiew w Kotaniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz