MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 sierpnia 2013

To nie do pani

Zaledwie w lipcu opowiadałam swoim młodym przyjaciołom, że w swojej młodości przeżyłam traumatyczne zdarzenie, które zaważyło na całej mojej przyszłości i wyhamowało moją otwartość do ludzi. Otóż przechodziłam kiedyś przez ulicę (w owym czasie ulice wcale nie były zatłoczone) i naprzeciw mnie zdążała starsza kobieta, która patrząc wprost na mnie uśmiechnęła się serdecznie i powiedziała głośno: „dzień dobry”. Ponieważ w młodości wzrok miałam niezgorszy, z całą stanowczością mogłam stwierdzić, że nie znam twarzy, ani sylwetki, z której zbudowana była osoba starszej pani, ale postanowiłam odpowiedzieć równie serdecznie na powitanie, bo przecież cóż to szkodzi, nawet jeśli mnie starsza pani z kimś pomyliła. Kiedy z promiennym uśmiechem odpowiedziałam równie serdecznie i głośno „dzień dobry” zaobserwowałam, że – widać przyklejony – uśmiech z twarzy starszej pani zniknął, po czym odburknęła opryskliwie: „to nie do pani”.
Od tego czasu wielce się waham, gdy ktoś, kogo nie rozpoznaję na ulicy mówi w moim kierunku „dzień dobry” i w pierwszym odruchu mam ochotę zapytać, czy to na pewno do mnie.
Widzę wielką analogię w celującej ocenie internetowej komentatorki postawionej księdzu za opanowanie grafiki komputerowej i wielkie rozczarowanie autora wcześniejszych gratulacji z powodu szczegółowego wyjaśnienia przez księdza pomyłki. Cóż? Ćwierć wieku temu pewna starsza pani nauczyła mnie, że bywają takie sytuacje i że jakoś trzeba sobie z nimi radzić. Choć nie wiem, jak ona sama zniosła to odburknięcie, bo przecież mogła mieć potem wyrzuty sumienia… Ciekawe jak internetowa komentatorka?

;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz