MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 1 lipca 2013

Powrót

Obrosło w legendę. Pewnie dlatego wracało w snach, choć nie zdawałam sobie sprawy, co to za miejsce. Spadzisty Rynek z drewnianą architekturą, niskie domy z wysokimi dachami i wystającymi okapami, które tworzą parasol nad chodnikiem. W całym życiu widziałam kilka podobnych miasteczek, ale żadne z nich nie było tym miejscem. Dopiero dzisiaj wiedziałam na pewno, że znalazłam się w scenerii snu, który cyklicznie wraca. Wraca pięknym wspomnieniem i mitem, który zbudował tożsamość, a o którym się nie pamięta tak, jak o baśni o Królowej Śniegu.
Nie wiem ile mogłam mieć wtedy lat. Biblioteka w Moim Mieście, w której pracowała Moja Mama, organizowała dla pracowników wycieczkę - może z okazji dnia działacza kultury, albo na dzień książki? Tak blisko Mojego Miasta! Moja Mama najpierw zaproponowała mi wyjazd, ale szybko się z tej propozycji wycofała. Nie umiem powiedzieć dlaczego zakotwiczyłam tę myśl w sobie do tego stopnia, że wierciłam Mojej Mamie dziurę w brzuchu, dopóki znów nie pozwoliła mi jechać. Dzień był zimny, nieciekawy. Pewnie identyczny jak dzisiaj. Z tamtej wycieczki nie pamiętam kompletnie niczego prócz tego, że zmarzłam i dostałam potem szklankę gorącej herbaty. To w snach wracał ów Rynek i jego domy z okienkami przycupniętymi nisko nad ziemią i  bramami zamiast drzwi, szerokimi i wielkimi jak paszcza wielkoluda. Nieraz, gdy zdarzało nam się z Mężczyzną, Który Kiedyś Był Chłopcem przejeżdżać przez miasto z podobną architekturą miałam wrażenie, że odnalazłam to miejsce, ale od razu, na żywo, konfrontowałam to z tym powracającym snem i zapamiętaną przeszłością, i skreślałam dane miasteczko z mapy możliwych miejsc.
Lanckorona. Malowniczo położona w Beskidzie.
Wiedziałam, że tam byłam, ale kompletnie jej nie pamiętałam jako realnego miejsca. Była akcją ze snu, który od dzieciństwa wracał cieniem wystających nad Rynkiem okapów wysokich dachów i niebotycznych drzew z ogromnymi koronami...
Wreszcie wróciłam do miejsca, którego poszukiwałam bezowocnie przez całe moje życie. Miejsca, którego kształty, choć realne, we mnie tkwiły marzeniem sennym. Nie wiedzieć tylko, czy sen był tęsknotą za dzieciństwem, czy to magnetyzm tego miejsca stał się i snem, i jawą.
Z każdego powodu do Lanckorony warto wracać.

Lanckorona


Lanckorona

Lanckorona

Lanckorona


Lanckorona

Lanckorona

Anioł Powrotów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz