MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 sierpnia 2012

Dżem z dyni


Moja znajoma poprosiła mnie o przepis na dżem z dyni, dlatego tak wcinam się z nim pomiędzy opowieści o zielonej Ukrainie. 

DŻEM Z DYNI

Musisz zaopatrzyć się w maczetę, od biedy ujdzie długi ostry nóż, oraz krótki ostry. Załóż podomkę, najlepiej kimono. Przygotuj deskę, która nie goni i nie skacze po blacie, oraz obszerną miskę, pojemnik, sitko i kubeł na odpadki. Zanim przystąpisz do najważniejszego zaopatrz się w stopień kuchenny. Stopniem kuchennym nie może być drabina np. taka jak do zawieszania firan. Najlepsze stopnie kuchenne są w IKEA (przyp. autora). Tak przygotowana możesz przystąpić do robienia dżemu z dyni. Przyda ci się również garnek z szerokim dnem, a najlepiej dwa garnki, cukier w niewielkiej ilości, drewniana warząchew i dwie paczki landrynek. Miej w pogotowiu kilka słoiczków, ale z tymi się akurat nie spieszy, gdyż będą ci potrzebne najwcześniej drugiego dnia.
Zanim przystąpisz do pracy popatrz z rozrzewnieniem, być może ostatni raz w życiu, na swoje piękne dłonie i wszystkie palce i jeśli masz kilka wolnych godzin przed sobą, dopiero po tym spróbuj wbić maczetę w dynię.
Dynię należy poćwiartować na małe kawałeczki. Im mniejsze kawałeczki, tym lepiej obiera się ją potem z mocno przylegającej niezwykle twardej skórki. Jeśli zrobisz za małe ćwiartki, źle kroi się na plastry, by w konsekwencji pokroić ją na drobną kosteczkę. W zależności od stopnia wyrobienia twoich dłoni i przystosowania do prac kuchennych niecodziennych, na poszczególnych etapach pracy zaczną ci się tworzyć pierwsze wzdymki na kciuku i innych częściach chwytnych dłoni ściśle przylegających do noża. Jeśli jesteś gospodynią z określonym stażem prac w kuchni i w domu możesz liczyć na to, że wzdymki ci nie urosną.
Kiedy rodzina zdąży już zgłodnieć po ostatnim posiłku,  mąż z niecierpliwością wydeptuje drogę do kuchni, a dzieci po prostu robią raban, że są głodne, znaczy, że masz pokroją całą dynię i spoczywa ona już na dnie garnków. Możesz zasypać ją cukrem w ilości na oko ;) Pamiętaj, że cukier to biała śmierć i ile byś go nie dała i tak będzie za dużo. Następnie odstawiasz garnki, by dynia „puściła” sok i tym samym zyskujesz czas na przygotowanie kolejnego posiłku rodzinie, która jest już u kresu możliwości przetrwania bez jedzenia.
Jeśli zdarzy ci się ciepły dzień jakimi koniec lata czasami dysponuje, dynia szybko „puści” soki i wtedy będziesz mogła przystąpić do obróbki cieplnej. Postaw na palniku na niewielkim ogniu i podgrzewaj mieszając jak wszystkie inne dżemy na świecie. Acha! I szybko dodaj landrynki, żeby rodzina nie zwąchała zapachu samej dyni, bo masz pewne, że pomimo wszystkich wzdymek na dłoniach, być może przeciętego i/lub odciętego palca, nikt się w długie zimowe wieczory twojego wyrobu nie chwyci z uwagi na pamięć niemiłego zapachu, który wydziela się z dyni podczas obróbki cieplnej. Dlatego dobrze jest zasadniczą część dżemu, czyli wszystko, co stoi napisane powyżej, zrobić pod nieobecność domowników (podczas wakacyjnego wyjazdu dzieci lub, gdy już są w szkole). Dlaczego? Dlatego, że o ile nie przypalisz owoców łatwo wszystkim wmówisz, że to dżem brzoskwiniowy.
Podgrzewaj. I podgrzewaj. I podgrzewaj… I tak do strony 148. Na noc wystudź. Drugiego dnia okaże się, jeśliś sumiennie podgrzewała pierwszego, że kostki dyni wyglądają jak kandyzowane owoce i w niczym nie przypominają dżemu. Dlatego nie załamuj się i podgrzewaj, i podgrzewaj, i podgrzewaj.
Teraz możesz, jeśli nie pocięłaś palców, lub też kręgosłup szyjny nie pęka ci z bólu, a pierwsze zdarzy ci się jeśli jesteś młodą, niewprawioną gospodynią, drugie zaś, gdy jesteś doświadczoną, oddzielić pestki od miąższu. Do tego potrzebny był ci drugi pojemnik i sitko.
Jeśli okaże się, że osobnik poddawany obróbce termicznej w garnku jest wyjątkowo uparty, weź blender i zmiksuj skandyzowane towarzystwo, wtedy będziesz musiała dodać cukier żelujący, choć ludowa tradycja zaleca galaretkę owocową. Ale jeśli tę, to dosłownie na sam koniec, przed „zapuszkowaniem”. 
Drugiego dnia, już po odparowaniu soków, szczególnie uważaj, by nie „złapało” twojej pracy do dna garnka.
Możesz sterować smakiem dżemu i dodać np. landrynki o smaku pomarańczowym, albo wielokolorowe.
Przyjemnej pracy, której na pewno nie wynagrodzi ci owacja rodziny podczas spożywania owocu jej trudu.
- DŻEM Z DYNI!!! – zakrzykną – jedz sobie samo to świństwo.
A jedz. Bo odkwasza organizm. Byle nie za wiele jednorazowo. Bo dodany cukier zakwasza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz