MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 czerwca 2011

Mauthausen

Mauthausen...

Kolejne zawirowanie i zakręt na drodze, bo jakże to piękne miasteczko z zachowanymi oryginalnymi budowlami ze średniowiecza i początków renesansu jest tragiczne w swej ciszy na wzgórzu śmierci. Mauthausen przywitało nas przerażającą ciszą. Ciszą tak wielką, że łzy płynęły bezgłośnie, bo szloch uwiązł w głębi, zaciskając krtań. Jak inaczej, w jak w odmiennej formie niż Auschwitz-Birkenau zachowano ten cmentarz człowieczeństwa. Spacerując po łąkach na wzgórzu mijałam pomniki postawione przez narody, których synowie i córki pomordowani zostali w tym kombinacie katorżniczej pracy i głodowej oraz męczeńskiej śmierci. Szłam od jednego pomnika do drugiego po wybrukowanych alejkach, schodach, stopniach, krótko przystrzyżonych trawnikach, aż doszłam do najtragiczniejszego w swej wymowie pomnika postawionego pamięci dzieci pomordowanych w tym miejscu. Dziecięca beztroska zawieszona na zawsze pomiędzy niebem a ziemią, los utracony niejednego ludzkiego dziecka, przedwczesna śmierć poprzedzona odebraniem człowieczeństwa, nie tylko dzieciństwa - to wszystko w tej wielkiej ciszy, na tle błekitnego nieba, skąpanej w promieniach zbliżającego się ku zachodowi słońca, targało sercem tragicznie bezsilnym na historię dni, które minęły.

Cisza.
Wielka Cisza.
Wielka Cisza na tle błękitnego nieba.
Wielka Cisza na tle błękitnego nieba skąpana w promieniach zblżającego się ku zachodowi słońca.
Śmierć.
Śmierć dziecka.
Śmierć stu dwudziestu tysięcy dzieci Ojca, który jest w niebie.

W dole miasteczko z Dunajem i tragiczną historią w tle.
Dunaj otula Mauthausen, trzymając je w swoim uścisku. Tuż przy brzegu rzeki, oddzielony ulicą zamek z 1507 roku z odciśniętym na murze na wysokości ponad dwóch metrów śledem powodzi z 2002 roku. Dalej uliczka w klimacie renesansu - nie ma tam nic fałszywego - wszystkie budynki oryginalne, z fasadami, które pretendować mogą do dzieł sztuki. Dalej przejść trzeba wąskimi uliczkami, przy których renesans splata się ze średniowieczem i niestety ze wspłczesnością, by krętymi schodami dostać się na wzgórze, na którym króluje najwspanialszy zabytek tej miejscowości - średniowieczny gotycki kościół o wspaniałej wysmukłej sylwetce z jedną wieżą, charakterystycznych sklepieniach z ostrymi łukami i przepięknymi witrażami. Wszystko tak bardzo wynosi myśli ku Bogu i wieczności. A w tle tragiczna historia sprzed kilkudziesięciu lat. Na dziedzińcu bazyliki zejście do mauzoleum rodu, ktrego członkowie prawdopodobnie  byli właścicilami miasta (kto by zrozumiał tak obszerny opis zabytku?) oraz pomnik z czarnym krzyżem postawionony ku czci naszych wrogów. Bijące dzwony rozdzierające ciszę miasteczka przypominają o wszystkim, co było udziałem tylu wieków historii dziejącej się na wzgórzach wznoszących się od Dunaju, po miejsce, w którym ginęły dzieci Ojca, który jest w niebie.

A Dunaj płynie unosząc ciszę rozdartą głosem dzwonów w dal.
A Dunaj płynie unosząc ciszę w dal.
A Dunaj płynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz