MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 2 czerwca 2011

Krasnoludki i Puchatki

Jak ja kocham moje życie. To znaczy, najbardziej kocham w nim to, że ciągle robię coś nowego i coś innego. Każdy dzień jest nowy. Dlatego wchodzę w każdy dzień z wielkim oczekiwaniem, co mnie w nim zadziwi.
Przedszkolaki wysysają ducha. Tego dowiedziałam się dzisiaj.
Cudownie jest mieć do czynienia z Przedszkolakami w mojej pracy w Hotelu, bo jednorazowo jest ich niewiele. Przy niewielkiej ilości Przedszkolaków można sprostać wszystkiemu. Nawet, gdy pośród nich zjawi się Duży Chłopiec, wyrywający z karku pojedyncze włosy i połykając ja dziwi się wszystkiemu tak, jak nikt inny na świecie się nie dziwi i cieszy się ze wszystkiego tak, jak nikt inny na świecie się nie cieszy. Można wtedy ze spokojem przyjąć i zrozumieć, gdy podczas czytania bajki Mała Dziewczynka wstanie i powie: "A ja umiem tańczyć jak baletnica", po czym natychmiast demonstruje swoje umiejętności. Mała Dziewczynka faktycznie tańczy, jak baletnica i wszyscy zachwycają się jej tańcem, ale tylko do chwili, w której sami nie zaczną prezentować swoich umiejętności. Prezentować werbalnie i za pomocą motoryki. Moje zadziwienie przechodzi w zadziwienie, następnie w wielkie zadziwienie, by przejść w jeszcze większe zadziwienie. Nie mam zdolności podobnych Przedszkolakom i nie mogę ich w tym momencie zademonstrować, więc tylko się dziwię.
Kiedy weszłam przed kilkoma laty do przedszkola z Betlejemskim Światłem Pokoju i opowiadałam Przedszkolakom o Dzieciątku/Dzidziusiu i Czuwaniu/Czekaniu, o Jasności/tym Światełku i Miłości/Mamy, Taty i naprawdę miałam wrażenie, że słuchają z zapartym tchem, jedna z dziewczynek wstała i powiedziała: "Proszę panią, a ja mam na imię Eliza. Ładnie prawda?" I w jednej sekundzie poznałam ładne imiona pozostałych Przedszkolaków. Przy czym Przedszkolaki prędko sprawdziły, czy jestem pojętną uczennicą i odpytały mnie ze znajomości ich imion.
Filozoficzna odpowiedź Małego Chłopca, który na pytanie, gdzie mieszka, odpowiedział: "Mieszkam dwie bajki stąd" utkwiła mi w pamięci na zawsze i każe patrzeć na ten Mały Ludek ze szczególnym szacunkiem.
Dzisiejsze Przedszkolaki skupione w dwóch formacjach: "Puchatków" i "Krasnoludków" dokładnie obrazowały poruszanie się cząsteczek w dochodzącej do wrzenia wodzie. Jeden z "Krasnoludków" rozpłakał się, gdy zapytałam, jak ma na imię. Mały spryciarz orientuje się w prawach wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych. Miał prawo się rozpłakać i już. Tak, jakby wspólne miano "Krasnoludków" mi nie wystarczyło! Mi, instruktorce harcerskiej! A starszak "Krasnoludek" myślał, że przyjeżdżając na wycieczkę do Stanicy Harcerskiej znajdzie zrozumienie dla konieczności i potrzeby stosowania "leśnych imion", przydomków i przezwisk.
Panie Przedszkolanki, które przyjechały do opieki nad Przedszkolakami, szybko znalazły cudowny środek na zmniejszenie wrzenia wśród swoich podopiecznych. Gdy padło hasło: "Kto chce zobaczyć, jakie tam w środku są łóżka?", temperatura na chwilę malała i Przedszkolaki zwartym szeregiem wspólnego działania na krótki moment usypiały czujność dorosłych. W tym przypadku myślałam, jak Przedszkolaki - też nie znosiłam spania w przedszkolu. Można się było przerazić takiego hasła, zwłaszcza na wycieczce.
Nie skomentuję dzisiejszego dnia inaczej, jak: Przedszkolaki wysysają ducha.
Jak ja kocham moje życie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz