Nie lubię zajmować się polityką. Znacznie bardziej interesują mnie sprawy społeczne. Po prostu ludzkie. Ze spraw politycznych będzie więc tylko zaznaczenie, że świat zadał embargo na wojujące mocarstwo i wszyscy się cieszą ze spadku tamtejszej waluty i załamania gospodarczego, bo daje to widok na rychłe poskromienie brytana.
Teraz będzie li tylko o sprawach ludzkich.
Zbyt boleśnie pamiętam czasy, kiedy to na nasz kraj, znajdujący się wówczas w bloku krajów "sympatyzujących" z obecnym mocarstwem, nałożono sankcje, i jak ciężko i beznadziejnie żyło się zwykłym ludziom. Był to dramat ukradzionej teraźniejszości każdego człowieka! Jakaś tragiczna pętla, która zawęziła horyzont i wszystko było małe, pozbawione kolorów, ciasne i beznadziejne.
Dlatego pochylam się z wielkim zrozumieniem i boleścią nad mieszkańcami mocarstwa. Tymi, którzy stoją po stronie brytana i pozostałymi; mniemam, że tych ostatnich jest zdecydowanie więcej. Z historii znane są fakty, że mocarze mocarstwa, które mam na myśli, skłonni byli zadać swojemu ludowi śmierć głodową - dla polityki. Tym bardziej pochylam się nad dzisiejszymi mieszkańcami mocarstwa. I boleję nad ich biedą. Nad ich beznadzieją i zrodzonymi z niej lękami. Lękami o byt; o dziś i jutro. Nad niepewnością chwili. Czuję niemal, jak zaciska się wokół ich horyzontu ta tragiczna pętla wyalienowania z beztroskiego życia.
Warto pomyśleć ciepło o ludziach zamieszkujących mocarstwo. O każdym jednym człowieku. Tam wciąż całym pokoleniom odbierano nadzieję, tę dużą i te wszystkie maleńkie. A naród to przecież bardziej od naszego melancholijny. Naród otwarty, prostoduszny i bezpośredni w kontaktach. Naród, który łączy w sobie mesjanizm chrześcijaństwa z mistycyzmem wschodnich religii. Naród wrażliwy. A nawet, gdyby taki nie był, to co? To i tak należałoby uzmysłowić sobie, jak ciężko musi się żyć człowiekowi w kraju, na który nałożono sankcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz