MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 17 grudnia 2014

Miejsce złe

Jechałam autobusem.  Siedziałam na pierwszym siedzeniu.  Obok mnie - Duża Mała Dziewczynka. Podróż dobiegała końca, autobus musiał pokonać jeszcze tylko trzy ulice, byśmy dotarły do przystanku, na którym wysiadamy. Podczas podróżowania zawsze z wielkim zadziwieniem oglądam świat, który pojazd pruje na dwie części. Ponieważ dom był na wyciągnięcie ręki, na pierwszy plan w moich myślach wyszła sprawa obiadu ale i tak nie traciłam nic z rozpościerających się widoków. Uwielbiam tę trasę tam i z powrotem i choć pokonałam ją setki razy to moje oczy wciąż są nienasycone. Nagle zobaczyłam niecodzienną scenę. Na przystanku autobusowym stało kilka osób, w tym młode małżeństwo z dzieckiem. W pewnym momencie zachowanie mężczyzny w stosunku do żony stało się niepokojące. Zauważyłam agresję. Kobieta pociągnęła dziecko za rączkę i schowała się za plecami pozostałych oczekujących pasażerów. Oddalała się od niezbyt licznej grupy. Za nią podążał mężczyzna i nagle doskoczył do niej i zaczął ją okładać rękami po głowie. Jak bokser na ringu – obiema rękami po jej jednej głowie.
To wszystko działo się w mgnieniu oka. Rejestrowałam obraz i zdarzenie z prędkością poruszającego się po mieście autobusu. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam, więc zapytałam Dużą Małą Dziewczynkę, czy również to widziała. Potwierdziła moje spostrzeżenie.
Sparaliżowało mnie. Autobus już był na naszym przystanku. Wychodząc sięgnęłam do kieszeni po telefon. Wybrałam numer policji. Cały czas byłam w ruchu – szłyśmy w kierunku domu. Chyba wieczność minęła nim dyżurny się zgłosił. Na pewno przeszłyśmy spory kawałek.

- Jechałam autobusem. Na przystanku autobusowym przy tym sklepie stało młode małżeństwo z maleńkim dzieckiem. Takim maleńkim – pokazałam ręką odległość od ziemi do końca domniemanego dziecka, jakby policjant w telefonie miał widzieć  – takim zaledwie stojącym na własnych nóżkach. Mężczyzna strasznie bił kobietę po głowie. Równie dobrze zaraz może zacząć bić dziecko. Nie wiem czy zdążycie dojechać, czy oni jeszcze będą na tym przystanku ale moje sumienie nie pozwoliło mi zareagować inaczej. – Coś strasznego dławiło moje słowa, myślałam, że zacznę płakać na głos; wyć.

Długo się nie mogłam uspokoić. Uświadomiłam sobie, że po raz pierwszy w życiu na własne oczy widziałam taką brutalność.
Nie mogłam odpędzić myśli.

Po wielu godzinach przyszła mi do głowy refleksja: dlaczego kierowca autobusu się nie zatrzymał? Albo, dlaczego ja nie krzyczałam, żeby się zatrzymał? Czy tamte osoby stojące na przystanku zareagowały?  Gdyby cały autobus zareagował odpowiednio, może by się drań przed następnym uderzeniem, w inny dzień, zastanowił? Bał?  Dlaczego w człowieku nie ma natychmiastowej reakcji na zło? Dlaczego najpierwszą moją reakcją było zamurowanie, bezradność z pozycji siedzenia w autobusie wśród obcych ludzi, niemożność  podjęcia działania? Dlaczego nie mamy w sobie odruchu na natychmiastowy krzyk? Na alarm, by przeciwstawić się złu i brutalności? Dlaczego reakcja przychodzi z opóźnieniem, a najczęściej wcale? Dlaczego ludziom tak trudno jest wstawić się za pokrzywdzonym i odwracają się plecami, albo – jak w tym przypadku – nie odwracają się we właściwą stronę?

- Chciałabym, żeby w ludziach był sprzeciw. Kategoryczny i jednomyślny sprzeciw nastawiony na  panoszące się zło.


- Dziewczyno! Gdyby tak było jak mówisz, to by to nie było życie tu i teraz. To by było niebo! – powiedział Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz