MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 22 października 2013

Mela

Rodzina znowu się powiększyła. Dlatego tym razem oprócz głosów dzieci wołających: Babciu, babciu już dzień, zostałam obudzona ciepłym, miękkim jęzorem, którym Mela wylizała mój policzek na dzień dobry nim zdążyłam schować głowę pod kołdrą. Mela, chociaż jest szczeniakiem, przybyła ze schroniska. Jednak nie urodziła się w schronisku. Została znaleziona w lesie i oddana do azylu prowadzonego przez ogólnopolską fundację opieki nad zwierzętami. Azyle należące do fundacji na szczęście nie mają nic wspólnego ze schroniskami dla zwierząt jakie widuje się najczęściej. Są to po prostu rozsiane po całej Polsce domy prywatnych ludzi, do których na krótko trafiają bezdomne zwierzaki, gdzie w warunkach niemal cieplarnianych oczekują aż wolontariusze uwiną się i znajdą dla nich nowy dom. Tak więc Mela, będąc szczeniakiem, nie ma za sobą przykrych doświadczeń i głodu rodzinnego życia, co nie przeszkadzało jej ucieszyć się z faktu, że w domu zjawili się nowi ludzie i przyjęła ich, znaczy nas, z wielką radością, ale też bez cienia zdziwienia.
Mela jest na etapie rozwoju Naszej Łaskawości, choć prawdę mówiąc psina więcej kuma o co chodzi z sikaniem, niż dziewczynka. Najbardziej ekscytującym zajęciem Meli jest polowanie na kury sąsiada. Zanim ktokolwiek z domowników zorientuje się, że Mela zwiała pomiędzy drankami furtki i okrążyła ogród, by wtargnąć do sadu sąsiada, po którym dostojnie przechadzają się kury, ta gna już na zaorane pole ze zdobyczą w pysku. Larum podniesione przez człowieka owocuje wypuszczeniem ptaka i ucieczką w tzw. długą, czyli dalej w pole, w kierunku rzeczki i lasu. Uwolniona kura leży chwilę, czy to oszołomiona, czy udająca martwą, aż podniesie się jak gdyby nigdy nic i z prędkością olimpijską gna wprost do kurnika. Kilkakrotnie zaobserwowaliśmy podobne zdarzenia, więc stąd wnioskuję, że zawsze tak jest. Po naszym wyjeździe i monitach Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem kierowanych do ojca moich wnucząt, założono siatkę na bramę i furtkę, ale stwierdzono przy tym, że znacznie tańszy byłby zakup paczki kurcząt dla sąsiada, niż tej siatki zabezpieczającej przed ucieczkami Meli. Zresztą Mela wnet urośnie, bo chociaż nie jest czystej rasy labradorem, bardzo go przypomina. Gdyby nie kot, Mela pewnie nie znalazłaby tej możliwości wydostawania się poza ogrodzenie. 
W całym domu znajduje się jeden jedyny, niewielkich rozmiarów dywan, na którym lubią wylegiwać się dzieci, zwłaszcza, gdy oglądają bajki. No i teraz jeszcze Mela rozciąga się jak długa na mięciutkim podłożu. Wieczorem, gdy światło w domu gaśnie i ostatni z dużych ludzi udaje się do spania słychać odgłos psich łap na drewnianych schodach i podłogach. To Mela cichcem skrada się do sypialni i zajmuje miejsce z drugiej strony łóżka, nie z tej samej co kot, blisko człowieka. Może marznie, a może stwierdza, że dzieci marzną, bo każdej nocy usiłuje zmieścić się w którymś łóżeczku, najbardziej upodobała sobie łóżko Mniejszego Brata, ale dzieci protestują nie chcąc, by Mela okrywała je własnym ciałem. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz