MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 18 listopada 2011

Teraz już wiem

Jeszcze rano wydawało mi się, że wyjazd do Bośni i Hercegowiny jest treścią teraźniejszości. Perypetie z wyjazdem trwają. Odkładany przez moją chorobę, dla mnie i tak nie dojdzie prawdopodobnie do skutku, bo urzędnik MSWiA nie przesłał gotowego paszportu na czas do odbioru. Wyjazd wprawdzie i tak przesunął się znów z niedzieli na poniedziałkowy wieczór, bo w poniedziałek w BiH jest święto narodowe, więc przyjmą naszą delegację dopiero we wtorek, lecz mało prawdopodobne, by paszport dotarł tuż po weekendzie.
Nie wiem czy traktować to w kategorii siły wyższej, czy wściekać się na niefrasobliwość ludzką.
W zasadzie już mnie to nie trapi.

Wieczorem odebrałam telefon, że książka opuściła wydawnictwo. Cały nakład, nie jeden egzemplarz!
Uczucie, które mnie wypełnia jest bolesną radością.
Poprzez pracę nad tą książką osiągnęłam pewną dojrzałość. Ta dojrzałość, równie mocno jak owa radość, boli.
Już nigdy nie będę taką samą, jaką byłam nim po raz pierwszy otwarłam pliki komputerowe i odręczne zapiski nieuleczalnie chorej dziewczyny. Czułam się wtedy, jakbym dokonywała nieprawego czynu. To, że książka opuściła dziś mury wydawnictwa jest punktem przejścia w kolejne światy: jeden wieńczy bolesną pracę nad książką, drugi zapewne otwiera coś, czego teraz nie potrafię sobie nawet wyobrazić. Wołanie Igi będzie miało szansę się spełnić. W chwili, w której pierwsza książka trafi do czytelnika, wielkie dzieło, które zapoczątkowała Iga swoim pionierskim przeszczepem płuc, zacznie się spełniać. Iga tak bardzo chciała, by jej słowa dotarły do wielu ludzi, do kogoś, kto wpłynie na poprawę losu chorych na mukowiscydozę w naszym kraju. Tak się może stać. Iga tak bardzo chciała żyć. Dzięki książce będzie żyła w wielu sercach, bo książkę tę czyta się sercem. Iga tak bardzo ufała Szefowi, jak nazywa Boga w swoich dziennikach. I nie zawiodła się nigdy.
Dzienniki Igi Hedwig są wielkim świadectwem radości życia pomimo nieuleczalnej choroby, pomimo wizji śmierci zaglądającej każdego dnia, pomimo bólu odczuwanego podczas walki o każdy oddech, pomimo wszystko.
Iga, zjednująca sobie swoją promiennością przyjaciół za życia, zjednała i mnie, poznającą ją dzięki jej zapiskom. Jestem przekonana, że zjedna sobie wszystkich, którzy wezmą do rąk książkę, której nadała tytuł "Moje życie jest cudem".
Cuda dzieją się w każdej chwili naszego życia. Iga to wiedziała. Ja teraz już też to wiem. Życzę każdemu, by osiągnął taką wiedzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz