MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 13 listopada 2011

Dziecko

Janusz Korczak mówił:
"Powiadacie:
- Nuży nas obcowanie z dziećmi. 
Macie słuszność.
Mówicie:
-  Bo musimy się zniżać do ich pojęć. Zniżać, pochylać, naginać, kurczyć.
- Mylicie się. Nie to nas męczy. Ale – że musimy się wspinać do ich uczuć. Wspinać, wyciągać, na palcach stawać, sięgać. Żeby nie urazić."

W oczach kobiety mającej się za kulturalną i wykształconą zobaczyłam obrzydzenie, gdy niepełnosprawne dziecko  musnęło jej ramienia.

Nie pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi na co dzień, ale mam z nimi do czynienia znacznie częściej, niż przeciętny człowiek.
Jasiek Mela - mój wielki bohater - powtarza, że człowieka i jego człowieczeństwa nie mierzy się ilością kończyn, które posiada, a jego marzeniami i umiejętnością ich realizowania.
Niewidoma harcerka Karolinka  na letnim obozie najwcześniej ze wszystkich wiedziała, że "idzie druhna Dorota" - choć bywałam sporadycznym gościem na podobozie Nieprzetartego Szlaku. (Nieprzetarty Szlak w harcerstwie to drużyny dla dzieci niepełnosprawnych, upośledzonych pod jakimś względem.) Nim pozostałe dzieciaki dostrzegły mnie wyłaniającą się zza krzaków, Karolinka już mnie którymś zmysłem odebrała. Cieszyła się najbardziej z moich wizyt. Nie mogę powiedzieć, że cieszyła się jak dziecko. Cieszyła się znacznie bardziej: cieszyła się jak Karolinka!
Dzieci z Nieprzetartego Szlaku - niewidome, niedowidzące, niesłyszące, niedosłyszące i głuchonieme - na owym turnusie letniego obozu wygrały turniej sprawnościowy z dziećmi słyszącymi i widzącymi!
Przez cały czas poruszały się parami, takimi dwuosobowymi wagonikami. Z przodu szło dziecko niewidzące, za nim dziecko głuchonieme lub niesłyszące. To drugie kładło dłoń na ramieniu pierwszego i odpowiednimi ruchami sterowało krokami pierwszego. Pierwsze nigdy nie potknęło się na wystających w lesie korzeniach sosny, choć drugie nie mogło powiedzieć mu o pułapce.

Czasem, gdy w świecie ludzi dorosłych czuję się źle, wracam myślami do radości Karolinki, którą emanowała, gdy wyczuwała, że jestem w pobliżu. Kiedyś, kilka lat po owym letnim obozie, na którym poznałam Karolinkę, dane mi było spotkać się z nią na innej harcerskiej imprezie. Nikt nie mógł jej uprzedzić, że mnie spotka, bo nikt nie wiedział o tym, że będę. Stałam nieruchomo, gdy Karolinka weszła do pomieszczenia. Po wypowiedzeniu przeze mnie jednego słowa, Karolinka z tą swoją wielką radością krzyknęła: "Druhna Dorota jest!"
Na tej samej imprezie harcerskiej pewien Marek - ze sporym upośledzeniem umysłowym, powiedział do mnie tak:

- Podoba mi się twoja córka (miała wtedy z 11 lat, on może 15). Ja uczę się na piekarza. Będę piekł pyszne bułeczki. Ożenię się z twoją córką, jak już się nauczę je piec. Będzie miała zawsze pyszne bułeczki. Zgadzasz się?

Gdy pytałam w tym roku młodych ludzi ze szkół ponadgimnazjalnych, jakie mają marzenia, prawie wszyscy wymieniali (w takiej kolejności): skończyć szkołę, dobre studia, zdobyć dobry zawód, założyć firmę, wybudować dom, kupić porządną furę, założyć rodzinę i mieć zdrowe dzieci...

Może w oczach tej kobiety mającej się za kulturalną i wykształconą był zwykły strach, a nie obrzydzenie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz