![]() |
W Beskidzie |
Po wycince lasu przeprowadzonej przez służby nadleśnictwa
ludzie mogą sobie zabrać pozostawione gałęzie. Ktoś załadował na przyczepę
sporą ich ilość. Miałam jednoznaczne skojarzenie - z takich gałęzi można
zbudować wspaniały szałas. Może ci, którzy zbierają i wywożą gałęzie drzew
iglastych wykorzystują je do rozpałki? Nie wiem. W tamtym miejscu ten obrazek
miał zupełnie inną wymowę. Na prawo, tuż za polną drogą, tkwi na polanie
miejsce po byłej łemkowskiej sadybie. Dzisiaj już tylko trawy się chylą w
ukłonach w stronę byłych gospodarzy, których przeszło tam wiele pokoleń. A
naczepa wozu z wystającym dyszlem, przygotowana do podróży, której nie może
rozpocząć, bo nie ma konia, jakże wymowna w swym osieroceniu, również
darmo czeka na gospodarza, który już nigdy nie przyjdzie. Nie ma gospodarza
Rusnaka, nie ma konia, nie ma domu... Jest czas, las i droga, które leczą
własne rany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz