MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 14 marca 2014

Projekcja

Leżąc, wyrywam się do działania. Zdaje mi się, że wystarczy wstać i zrobić wszystko, co tylko przyjdzie do głowy. Od środy leżę w domu, więc pole dla wyobraźni zrobiło się szersze niż to na szpitalnym łóżku. Dlatego wczoraj namówiłam Mężczyznę, Który Kiedyś Był Chłopcem na spacer. Doszłam zaledwie na drugą stronę ulicy i kawałek dalej. Dzień wcześniej spakowanie i ubranie się doprowadziło mnie do skrajnego wyczerpania.
Trwające cyklicznie przez 1,5 roku krwotoki z krwotokiem gigant spowodowanym pobraniem wycinka do badania, uraz rzepki i od końca września 6 operacji i zabiegów diagnostycznych pod narkozą, są chyba trudnym do wyobrażenia doświadczeniem. Pewnie dlatego w czwartek 6. marca ekipa z bloku operacyjnego miała trudności z wybudzeniem mnie po trwającej ponad 3 godziny operacji wykonywanej na dwóch polach operacyjnych.
Widziałam obrazy, których teraz nie potrafię sprecyzować, ale dziwię się, że miałam taką emisję. Jak slajdy przewijały się tragiczne obrazy z czasów wojny, Holocaustu. Jakbym to ja była winna zagłady Żydów. Jakbym pokutowała za zaniechanie pomocy konkretnym ludziom, podjęcia prób powstrzymania machiny śmierci itp. Każdy obraz zatrzymywał się na chwilę, nie po to bym dostrzegła szczegóły, bo te - czułam jakimś zmysłem - znałam, tylko wyrzuciłam z pamięci, tylko dla chwili refleksji, która i tak była za krótka, pozwalała jedynie utrwalić pokazywaną scenę. Jeśli dusza nie wędruje, to nie mógł być "mój film". Mój mózg mógł przełożyć moje własne zaniechania i winy względem drugiego człowieka. A jeśli...?
Najciężej jest fizjologii odnaleźć się po operacji. I to jest, na dzień dzisiejszy,  przyczyną największych cierpień fizycznych. Miniona noc była pierwszą, która przyniosła znośny odpoczynek, choć ręce i tak, podniesione do góry, szukały wysięgnika do podciągania ciała, by zmienić pozycję.
Koty przyjęły mnie chłodno i milcząco. Syf wszelkiej chemii w wydychanym przeze mnie powietrzu nie pozwalał im się zbliżyć. Balbina dopiero na drugi dzień przemówiła mruczeniem wprost do mojego ucha. Ja i tak cały ból wypłakałam w ramię Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz