MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 marca 2014

Już czas

Dzień po operacji ginekologicznej, kiedy leżałam jeszcze na tzw. sali IT odebrałam telefon z pracowni diagnostycznej, w której tydzień wcześniej wykonywałam badanie mammograficzne, że doktor chce poszerzyć diagnostykę, bo coś tam jest nie tak, jak być powinno. Nawet nie miałam siły, żeby się przejąć, tym bardziej załamać, choć pewnie by mnie to i tak, nawet gdybym miała siłę, nie załamało. Pomyślałam tylko: siła złego na jednego. Zaraz też wszedł na salę Doktor, z którym podzieliłam się wiadomością. I co na to Doktor? Doktor okazał wielką radość, że udało się zostawić obydwa moje jajniki, które będą sobie produkowały hormony, bo gdyby się okazało, że na piersi jest nowotwór, to hormonoterapia żadną miarą nie wchodziłaby w rachubę. Ot, perspektywa lekarza.
Dziś poszerzałam diagnostykę piersi. Poza tłuszczakiem, który urósł gdzieś w diagnozowanej okolicy i właśnie budził niejasność, wszystko jest OK.
Po wczorajszym kryzysie, jaki mnie nawiedził nie spodziewałam się, że dzień powitam w tak nadzwyczajnej formie. Nie wiem co upoważniło mnie, by myśleć, że operacja ginekologiczna to jakby pstryknąć palcami. Pewnie stan po moich wcześniejszych operacjach (żylaków i kolana), po których zbudowałam w sobie wiarę w nadzwyczajność współczesnej chirurgii, która pozwala od razu po zabiegu wstać na nogi i normalnie funkcjonować. Tymczasem operacja ginekologiczna jest bardzo poważnym i wyczerpującym zabiegiem, pewnie tym bardziej jeśli, jak u mnie, toczy się równocześnie na dwóch polach operacyjnych i jest wykonywana jako kolejna operacja następująca po kilku wcześniejszych, no i po tych (też kilku) badaniach diagnostycznych wykonywanych pod narkozą.

I czas już to wszystko zostawić za sobą. Razem z wrażeniem i niespotykaną atmosferą jaką tworzą na oddziale ginekologii onkologicznej sądeckiego szpitala wszyscy jej pracownicy począwszy od ordynatora i zespołu lekarzy, przez położne, panią dietetyczkę, sekretarkę i panie salowe. Pełen profesjonalizm i humanizm w najlepszym wydaniu. W jakim my świecie żyjemy, że tak bardzo dziwią i cieszą odruchy i zachowania, które powinny być normą społeczną?
Czas na zmiany. Najwyższy czas. Już czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz