MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 czerwca 2016

Konflikt i antynomia jako metodologiczne kategorie funkcjonalno-pragmatycznej koncepcji doświadczenia*

Co rano, po przebudzeniu dosięgała mnie myśl, że trwa rozkład, aż pewnego dnia, gdy weszłam do łazienki, wszystko było w należytym porządku. Ściany nie były zryte dla dodania nowej siatki kabli elektrycznych i rur kanalizacyjnych tylko lśniły nowością płytek przywiezionych z magazynu, które w dodatku w sklepie wyglądały dużo ładniej niż poskładane w pudłach na naszym balkonie. Ufff! Nareszcie ten koszmar się skończył, pomyślałam. Tyle tygodni udręki. Remont 1/10 mieszkania, a ruina, jakby cały budynek uległ katastrofie budowlanej. Reszta pomieszczeń niby szczelnie oklejona folią, pod którą trzeba się było przemykać jak szpiedzy z krainy deszczowców, jednak pył budowlany dotarł dosłownie wszędzie. Najbardziej drażnił moje gardło. Gdy tak rozkoszowałam się błogą świadomością, że koszmar remontu się skończył zobaczyłam, że umywalka tkwi na innej ścianie niż planowano i podciągnięto kanalizację. Co jest? Dlaczego ktoś zmienił decyzję i kto? Zanim zdołałam rozstrzygnąć ten problem zobaczyłam Balbinę ślizgającą się po powierzchni nowiutkiej, błyszczącej umywalki, posiadającej jakąś specjalną powłokę, przez którą była droższa niż ta sama umywalka bez powłoki. Im bardziej się ślizgała tym bardziej panikowała wypuszczając pazury, które w mgnieniu oka urastały do rozmiarów szponów, a umywalka z każdą próbą wydostania się z niej kota robiła się coraz głębsza. Kot miauczał, umywalka się pogłębiała, pazury kocie rosły a ja nie tak szybko przestawiłam tor myśli z zadziwienia inną lokalizacją umywalki na znalezienie rozwiązania jak wybrnąć z tej sytuacji. W końcu instynktownie złapałam kota, a ten zamiast być wdzięcznym za ratunek, wbił te pazury we mnie zadając mi ból. Strzepnęłam z siebie kota jakby był pająkiem i pochyliłam się nad umywalką, żeby się przymierzyć do jej nabrzmiałej głębokości i wtedy dojrzałam na tej pięknej, gładkiej powierzchni rysy, które zapewne powstały za przyczyną kocich pazurów. O nie! pomyślałam spanikowana. Przecież to całkiem nowa umywalka. W dodatku ze specjalną powłoką. Intuicyjnie zaczęłam polewać rysy i zadrapania wodą, a gdziekolwiek prysnęła choćby kropla, z umywalki płatami odchodziła gładkość powłoki i działo się to jak na przyspieszonym filmie, w konsekwencji czego robiła się dziura na wylot. Coś tu jest nie tak - pomyślałam, bo myśleć jednak mogłam szybciej niż działać, choć i tak myśli brodziły jak we mgle, więc zanim cokolwiek sensownego wymyśliłam, obudziłam się, w zrujnowanym od trwającego remontu, mieszkaniu.
Ufff! Nareszcie ten koszmar się skończył, pomyślałam. I jakże byłam szczęśliwa, że remont wciąż trwa.

* Tytuł zerżnęłam z naukowej pracy (nie swojej) ;). Przyznaje się do niego The Peculiarity of Man, nr 16, Toruń 2012, s.8-37

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz