MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 5 sierpnia 2015

Niemożliwe powroty

Zza parawanu przeźroczystego przylepca czasem buchnie przypomnieniem, które niegdyś wyśpiewywane gromkim głosem w ulubionej piosence, każe pomyśleć i przypomnieć, ile ma się lat. Trzeba więc odsunąć na bok dywagacje na temat tego czy nie zakończyć przyjaźni z małym kwadracikiem dobrego samopoczucia i raczej przyzwyczaić się do myśli, że jest on lekiem na całe zło. Że jest eliksirem życia w dosłownym znaczeniu.
Było więc zmęczenie nie do opanowania. Tragiczne. To wywodzące się z serii, która objawiła się jakiś czas temu nagle jak objawia się przykra prawda w najmniej chcianym momencie. Zmęczenie, że nie można zrodzić nawet najlichszej myśli. Że powieki opadają ciężarem poczciwej lokomotywy, której to nawet stu atletów, po stu kotletach nie udźwignie. Że wokół rozsiewa się beznadzieja jak chwasty w zbożu i nawet nie ma wyglądu maków i chabrów, a parzy przykrością zielonego zielska. Taka beznadziejna beznadzieja zajęła ogromne pole wypełnione dotąd do granic wypełnienia. Takiego wypełnienia, które dawało spełnienie. Kiedy się więc wypełniło, kiedy się spełniło i nie zostało już nic, wtedy się wkradła beznadzieja. Z tęsknoty. I ze zmęczenia. I z przepełnienia.
Potem się wszystko rozhuśtało. Aż rozbolała głowa i zrobiło się niedobrze. Niedobrze, że niedobrze i tak niedobrze, że nic, tylko rzygać się chciało. Myśli, te lichsze od najlichszych, rozpierzchły się we wszystkich kierunkach. Można ustawić igłę kompasu i ruszyć na poszukiwania rozpierzchniętych myśli, ale do tego trzeba mieć siłę. I motywację. A brak wszystkiego. Trzeba więc czekać, aż czas pozwoli pozbierać fragmenty teraźniejszości, by na niej można było zbudować okruch przyszłości. Ani się nie da wyruszyć w malowaną słowem podróż Herberta, ani się świata nie da zobaczyć w Schulcowych szkicach opisanych barwą i brakiem barwy. Jest jedna myśl dręcząca, od której się uwolnić nie da. Z niej to wydobywa się melodia, która - choć przygrywa od zawsze - teraz dopiero przedarła skostniałą warstwę nieposłusznych zmysłów. I gra. I brzmi. Choć nikt nie tańczy ani nie śpiewa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz