Zaplanowałam, że sałatkę jarzynową będę robiła z Maleńką Wnuczką, a tu Mamusia Małych Ludzi chce przyjechać z gotową sałatką. Specjalnie kupiłam drugie sitko do krojenia dla Zośki. No to mogą przywieźć ugotowane jarzyny, a my je wspólnie pokroimy. Na tę zimę Zośka ma dla mnie kolejne wyzwanie. Zadzwoniła kiedyś i zapytała babciu, nauczysz mnie jeździć na łyżwach? Odpowiedziałam szybciej niż pomyślałam i wyszło, że pewnie, że nauczę. Byłam już mistrzynią świata w balecie oraz w pieczeniu ciasteczek - czas na mistrzostwo w łyżwiarstwie figurowym. W ferie zimowe lodowisko jest nasze. Pamiętam moje pierwsze kroki na łyżwach na zamarzniętej kałuży pod blokiem. Wymarzone figurówki kupiłam za oszczędności z SKO (Szkolna Kasa Oszczędności - "Dziś oszczędzam w SKO jutro w PKO"). Jak złapałam równowagę na tej kałuży, to poszłyśmy z koleżanką na zamarzniętą rzekę. Mam nadzieję, że moje wnuki będą miały więcej oleju w głowie.
Kiedy lepiłam te uszka, Synek przesłał link do filmu z Dedim. Podczas każdej wigilii Dedi mówił, że to jego ostatnia. A koniec końców umarł w Wielką Niedzielę. Dedi pod krawatem, jak na tym kadrze z filmu, to rzadkość. Kiedy on obchodził 30-lecie swojej pracy dziennikarskiej to ja miałam 30 lat. Zaczął z tą swoją gazetą w grudniu, miesiąc przed moim urodzeniem się. Na filmie składa życzenia świąteczne czytelnikom, nowosądeczanom. A w wigilię, w domu, zawsze wqrwiał Mamę tą swoją gadką, że to jego ostatnia i Krzychowi, którejś wigilii powiedział, mów do mnie Kazek, tylko nie przy dzieciach. Potem napisał Mamie na pomniku, że jej godne i utrudzone życie pomnikiem trwalszym od spiżu. Miała cholernie trudne życie; nas i jego, który nie umiał się zmierzyć ze swoim. Cały świat go uwielbiał. Albo podziwiał. Ewentualnie był mu wdzięczy. Myśmy najbardziej ze wszystkiego się wstydzili. Dlatego ja napisałam mu, znalazłszy w jego notatkach, Pater semper incertus est.
Krzychu, Mamo, Tańcia - bądźcie z nami przy wigilijnym stole zamiast tkwić pod kamienną płytą. Będzie żur. Bo byliście z Wadowic. I barszcz z uszkami. Bo Mirek i nasze dzieci są stąd. Zmieścicie się, nawet z naszymi wnukami. I rozproszycie grudniowe mroki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz