MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 czerwca 2012

Nie wadzić nikomu

Znam szereg ludzi, którzy w żadnej sprawie, co to same z siebie zahaczają o nich jakby mimochodem, nie zabierają głosu. Mają swoje zdanie, ale postanawiają je zachować dla siebie. Wcale nie dlatego, by nie opowiadać się po żadnej ze stron, ale dlatego, by w razie, gdy szala czyichś racji przechyla się raz tak, raz tak, nigdy nie stać na pozycji "przegranej" i nie musieć być potem człowiekiem z przyklejoną etykietą pokonanego. Nie są ani z prawej, ani z lewej, ani nawet w środku. Są zawsze z boku. Poza nawiasem.
Muszę przyznać, że bardzo to wygodna pozycja w życiu. Wielka też umiejętność nieangażowania się i emocjonalnego nieprzeżywania tego i owego - od spraw małych po duże. Daje poczucie bezpieczeństwa i względnego spokoju. Przecież świat i otoczenie przyzwyczai się w końcu, by tych ludzi o zdanie nie pytać, bo nawet mrugnięciem oka nie zdradzą swoich zapatrywań. A że obok wszystkiego przechodzą bez emocji, toteż szybko przystosowują się do nowego ładu i porządku zaprowadzonego na dłużej czy krócej przez opcję zwyciężonego stanowiska. Zasiedzieli się w swoich norach, bo inaczej nie można nazwać tych kryjówek, w których znajdują schronienie przed życiem i myślą, że umościli sobie wygodne legowisko. Drwią z tych, którzy walczą z wszelkimi przeciwnościami i nazywają ich ludźmi z La Manchy. Ale nie mają mądrości wiernego giermka, a tylko lenistwo, wygodnictwo i własną filozofię oglądania świata i targających nim zdarzeń, jak w kinematografie braci Lumiere.
Zapytani najprościej o najbardziej błahą rzecz milczą uparcie. Albo zasłaniają się głupkowatą odpowiedzią jak parawanem i na tym budują swoją "mądrość", którą potem wykorzystują lub nie. W zależności, od okoliczności. Nie podejmują też żadnych działań, bo te przecież jeszcze bardziej niż słowa świadczą o zajętym stanowisku. Bo ludzie, których znam szereg, a których mam na myśli, najbardziej ze wszystkiego lubią leżeć na swych zapyziałych barłogach w niewietrzonych norach i myśleć, że to jest wszystko, czego im i innym w życiu do szczęścia potrzeba.
I jeśli tylko jakakolwiek najmniejsza "klęska" dotknie ich norę i zapyziałe legowisko podnoszą lament "olaboga!!!" tak wielki i występują z pretensjami do całego świata, że dopuścił, by dokonała im się najmniejsza krzywda. A oni przecież nie wadzą nikomu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz