Dzisiejszy dzień zachęca do milczenia. Przypomina mi się dewiza św. Benedykta "Ora et labora" (Módl się i pracuj). Ignacy Loyola też miał swoją maksymę "Módl się jakby wszystko zależało od Boga, pracuj, jakby wszystko zależało od ciebie".
Modlić się poprzez pracę. To praca niech będzie moją modlitwą. Bo ta, prócz pieśni, naszemu Ojcu najmilsza. Otoczona jestem pięknem. Otoczona jestem pięknymi ludźmi, pięknymi dziełami, pięknym światem, bo wszędzie potrafię dostrzec piękno. Nawet tam, gdzie inni go nie widzą. Staram się z piękna budować moje marzenia, pragnienia, pasje - moją duszę. Z piękna powstaje dzieło mojego życia. To ono zachwyca mnie do pracy. Praca zaś pomaga w zmartwychwstaniu. Zmartwychwstanie nie jest czymś przyszłym. Zmartwychwstanie dokonuje się we mnie każdego dnia, w każdej chwili mojego istnienia. Zmartwychwstaję do pracy. Zmartwychwstaję do piękna. Zmartwychwstaję do wieczności. Ale najbardziej zmartwychwstaję do mojego człowieczeństwa, skrojonego na miarę Miłości, która swoim światłem rozświetla mrok mojej ciemnej strony. I niezłomnie czekam na chwilę, kiedy wejdę w Jasność. Ta zaś spowoduje, że wszystkie strony mojej duszy będą jaśniały Miłością, która obiecuje, że warto mi każdego dnia zmartwychwstawać. Obiecuje, że warto na twardej skale tworzyć dzieło mojego życia. By odnaleźć jedno, najważniejsze Słowo. I umieć modlić się, jakby wszystko zależało od Boga, pracować, jakby wszystko zależało ode mnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz