Tuż po południu przyszła odpowiedź, dlaczego wczorajszej nocy nie działał mój komputer i nie mogłam napisać i zamieścić kolejnej kartki z mojego kalendarza adwentowego, jak zawsze - nocą.
Ksas napisał na swoim blogu bardzo bolesny artykuł o przedwczesnej śmierci młodej kobiety. Warto przeczytać tę informację. Zatytułował ja "Drażliwe pytania". Że niby on, gdy dowiedział się o śmierci swojej przyjaciółki, zaczął zadawać Bogu bardzo drażliwe pytania. Całkiem podobne do tych, które możemy przeczytać w dzisiejszej Ewangelii. „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?”
Najpierw zareagowałam jak kobieta. Byłam gotowa współczuć i pocieszać.
Zaraz potem zrodził się we mnie bunt i rozgoryczenie:
- Kto, jak nie ksiądz ma mieć mocną i niezachwianą wiarę we wszystkie wyroki Boskie? Kto, jak nie ksiądz powinien umieć wytłumaczyć sobie i innym tak bolesne wydarzenia?
Aż w końcu spłynęła na mnie mądrość (?). I pomyślałam sobie, że gdybym miała szukać dla siebie, na własny użytek, znalazłabym taką odpowiedź na pytania Ksasa:
Przecież to my sami daliśmy Bogu prawo i władzę do władania naszym życiem. My sami oddaliśmy Mu z ufnością nasze serca i ochoczo mówimy: uczyń ze mną co chcesz, wedle Swojej woli. Oddaliśmy się Mu we władanie. Przecież sam nie wtargnął do naszych serc i nie zawładnął nimi, by nas zniewolić. Bo jest zbyt wielką Miłością, by narzucać nam swoją wolę.
Z tej wielkiej miłości zapewne wie, co czyni.
Ale lepiej milczeniem niż słowami jest zapewnić przyjaciela o swej bliskości.
Wszak przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi. Też i ból po stracie ich przyjaciół chcemy dzielić razem.
"Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz