MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 listopada 2011

Apostoł znaczy wysłannik

Jej! Jaki ten kościół katolicki na świecie jest skostniały, konserwatywny i niereformowalny. Beton! Po prostu beton! Już Watykan i jego polityka w szczególności!
No, jak Papieskie Rady Kultury i Środków Społecznego Przekazu mogą preferować kogoś, kto zaleca, wręcz wymaga (nie boję się tego słowa) od młodych ludzi skupionych w organizacji wychowawczej dzieci i młodzieży karności, dyscypliny i posłuszeństwa?! No i jeszcze do tego szacunku dla swoich przełożonych! To jest wprost nie do pomyślenia. Kogoś, kto gnębi niezależną opinię młodych ludzi zaprasza się na światowe spotkanie osób ewangelizujących w sieci?!
Przecież młodym potrzebna jest niczym nie ograniczona swoboda, wolność wypowiedzi, jednostronna bezkompromisowość i tyle innych swobód, że miejsca by brakło na wyliczenie. A tu beton, wszędzie, na każdym kroku. Nawet w kościele.

Zamieszczeniem mojego listu otwartego rozpętałam wielką burzę w małej szklance wody.

Żebym nie była gołosłowna, komentarze spod listu otwartego (czy trzeba dodawać, że są to komentarze młodych ludzi?):

- Krótki przepis na harcerski beton :)


- Nie mam zamiaru się tu odnosić do całego sporu pomiędzye autorką i adresatem listu, ale przerażające dla mnie jest to, jak się próbuje na siłę wtłoczyć ludzi w określone ramy zachowania, tłumacząc je karnością i posłuszeństwem. I co, w zizku z tym, że nasze anachroniczne prawo mówi, że mamy być karni i posłusznie, to nie mamy prawa do własnego zdania? Mamy siedzieć cicho, bo starszyzna, seniorzy i historia wiedzą lepiej co i jak ma być na świecie? Bardzo to smutne... i coś mi się wydaje, że to nie zabardzo wpisuje się w obraz harcestwa, które stawia na indywidualność, pozytywność, naturalność, dobrowlność i świadomość celów oraz wzajemność oddziaływań...


 jedynie komentuję tę treść listu Druhny Doroty, która mnie nieco przeraziła swoim spojrzeniem na tę "karność i posłuszeństwo" w naszym prawie...


No, ja się tych komentarzy przytoczyć nie wstydzę.
Powiedziałam w sprawie, co czułam, że powiedzieć powinnam. Nie należę do osób, nie pamiętających, że swą młodość przeżywały, dlatego z wielką przychylnością życzyłam niegdyś jednej osobie łez czystych, rzęsistych. Widać wyraźnie po komentarzach na popularnym komunikatorze społecznościowym, że grono osób, do których powinnam zaadresować moje szczere życzenia, jest szersze.
Ponieważ mój list otwarty napisałam w kilka dni po przytaczanym w czytaniach fragmencie Ewangelii o Jezusie, który zagrzmiał w świątyni, nie widzę nic zdrożnego, ba! nawet mam przykład, że czasem należy mocno zagrzmieć, by przywołać kogo do porządku.
Tak się dodatkowo ośmieliłam po słowach watykańskiego szefa od mediów, który powiedział mi i 149 innym ze świata, zaproszonych 2 maja br. do Watykanu na konferencję, że jestem współczesnym rybakiem, apostołem Pana.

No cóż, ale kościół katolicki to też beton. A ten, co powiedział 2 maja do mnie i innych 149 słowa, które wprawiły mnie w takie zadufanie, jest jezuitą. A ile betonu można znaleźć u jezuitów???

Przecież każdego, kto stawia wymagania trzeba skrytykować, odrzucić.

Zastanawiam się, jak dla ludzi młodych, których charaktery kształtują się, brzmią słowa błogosławionego "Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali" skierowane do harcerzy właśnie?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz