Wymarzyliśmy sobie drzwi, żeby można było przez nie wchodzić i wychodzić. Takie z systemem wte i wewte. Do pokoju Dużej Małej Dziewczynki.
Udaliśmy się do sklepu. Kabaret skończył się w momencie, kiedy Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem zapytany, odpowiedział, że gdy stoi przodem do drzwi to zawiasy ma po lewej stronie... Zawiasy faktycznie są po prawej stronie, ale Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem autentycznie wszystko robi lewą ręką, więc prawą uważa za lewą... Ryknęłam śmiechem. Sprzedawca nie wiedział, czy dalej żartujemy. Nie byłam w stanie powstrzymać się od śmiechu. Sprzedawca stracił cierpliwość. Nie mówiąc o tym, że tego dnia byliśmy już drugi raz klientami tego sklepu i tego samego sprzedawcy. Już za pierwszym razem przyszliśmy do sklepu kupić te wymarzone wejściowo-wyjściowe drzwi, a skupiliśmy się na wybieraniu dywanów (dywaników) do przedpokoju i do pokoju Dużej Małej Dziewczynki. Dywany ułożone były w stosie na podłodze - taka uroda ekspozycji. Co miałam zrobić skoro podobały mi się dywany te na samym spodzie dwóch stosów? Powiedziałam: te. Pan sprzedawca przerzucił całe dwa stosy dywanów, wyjął wskazane i położył na ziemi, byśmy obejrzeli je w całości. Następnie zajął się przekładaniem na powrót stosów z dywanami, a ja wtedy uświadomiłam sobie, że dobrze by było skonfrontować je z jeszcze innymi dywanami. W tym momencie pan sprzedawca śpiesznie odszedł do innego klienta, przepraszając i mówiąc, byśmy czuli się swobodnie i wyciągali ile nam trzeba...
Ponieważ po rozłożeniu kilku dywanów ja w dalszym ciągu nie byłam zdecydowana, sprzedawca zaproponował byśmy wzięli do domu dwa, albo więcej i po położeniu w konkretnych pomieszczeniach zdecydowali się na wybór. Tym sposobem zapomnieliśmy o drzwiach. Dlatego po południu wróciliśmy z jednym (!) dywanem do wymiany i po drzwi wejściowo-wyjściowe...
Na wymarzone drzwi wejściowo-wyjściowe z systemem wte i wewte - prawe przyszło nam czekać cztery tygodnie. Potem jeszcze kilka dni, by u specjalisty odstać w kolejce do przycięcia zbyt długich drzwi. No i po umieszczeniu wymarzonych drzwi na zawiasach okazało się, że... się nie zamykają!
Trzeba wymienić framugi!
Pan w sklepie po sprawdzeniu w katalogu z przykrością poinformował nas o cenie framugi i listew wykończeniowych. Siedzieliśmy przy ladzie, jak na skazaniu. Pan myślał, że nas ta kwota tak dobiła.
- Proszę pana, te pieniądze to nic! Ale ten bałagan?!
Zakupione drzwi były ostatnim elementem wykończeniowym po, zdawało się, gruntownym remoncie w pokoju Dużej Małej Dziewczynki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz