MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 listopada 2011

Choroba jasna

Nie można zostać bohaterem Bośni i Hercegowiny, ani nawet żadnym innym bohaterem, gdy ma się boreliozę.
Ostatnich kilka dni spędziłam w szpitalu. Trafiłam tam z lekką infekcją górnych dróg oddechowych. Ale nie infekcja była powodem zgłoszenia się na oddział szpitalny, a silny ból głowy. Tak silny, że lepiej nie wracać pamięcią. Laik mógł się domyślać zapalenia opon mózgowych. Lekarz, przy pierwszym badaniu, wykluczył. Pozostawiono mnie na oddziale, jednak od pierwszego momentu pani ordynator szła w zaparte, że obecna przypadłość nie ma nic wspólnego z boreliozą. Ja zaś twardo stałam na stanowisku, że tak, toteż pierwsze dwie doby mojego pobytu w szpitalu przeszły na wzajemnym braniu się bykiem na wzrok i argumenty. Oczywiście tkwiłam na pozycji zdecydowanie słabszej, ponieważ nie miałam siły na "walkę". Bo niczym innym, a walką jawił mi się kontakt z lekarzem prowadzącym.
Dość na temat służby zdrowia? Mądrej głowie dość...
Ze szpitala wyszłam po kilku dniach pobytu na własną prośbę, kiedy już rozwinęło się, na podłożu mojej infekcji górnych dróg oddechowych, zakażenie szpitalne w postaci zapalenia płuc. Z dużą dozą humoru twierdzę, że z zakażeń, jakie miałam do wyboru: biegunka lub zapalenie płuc, to drugie było rozsądniejsze, zwłaszcza przed czekającymi mnie obchodami Jubileuszu Stulecia Harcerstwa Sądeckiego.

Lekarz prowadzący, będący również ordynatorem oddziału, na potwierdzenie swojego stanowiska w sprawie mojej boreliozy, a raczej jej braku, wykonała badania, które w normalnych warunkach (u mnie nie były normalne, ponieważ minął zbyt krótki okres od zakończenia czterotygodniowej kuracji antybiotykowej po rumieniu i poddawana byłam kolejnej kuracji) co najwyżej w 70 % potwierdzają istnienie zakażenia. Triumfująco mnie poinformowała o tym, że wyniki są ujemne!
Przy czym zauważam pewną niekonsekwencję w diagnozach stawianych przez lekarza prowadzącego. Badanie radiologiczne, mające potwierdzić zapalenie płuc, które pani doktor wysłuchała stetoskopem, również wyszło ujemnie, a mimo to pani doktor twierdzi, że mam zapalenie płuc, o czym nawet napisała na wypisie ze szpitala.
Czy ja się czepiam???

W sumie ważne jest, by nie bolało. A boli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz