Powiedziałam Dużej Małej Dziewczynce, że skoro musi leżeć i w dodatku z powodu kontuzji biodra, to jest to dobry czas, by zapoznała się ze swoją prababcią - Moją Babcią, jedyną, jaką miałam. Jest czas, jest wskazanie, jest znak. Wszystko jest po coś, jak filozoficznie niedawno napisał mi Ksas.
Duża Mała Dziewczynka kilka tygodni musi spędzić w łóżku. Lekcje zapewni jej szkoła w domu. Przynajmniej część lekcji. Trochę wzięłam na siebie. Spędzi więc czas na nauce, czytaniu, grach itp. To wszystko, to kropla w morzu czasu, który bardziej niż morzem, oceanem rozlewa się, gdy trzeba leżeć praktycznie nieruchomo. Nie można usiąść, nie można chodzić, a krew w żyłach burzeje...
Moja Babcia - mama Mojej Mamy - ostatnie lata swojego życia spędziła w łóżku, w wyniku złamania panewki stawu biodrowego. Niewiele opowiadałam dzieciom na temat Mojej Babci. Za to spisałam to, co najważniejsze w "Aniołach mojego dzieciństwa", które czekają na poprawę i pójście do druku. Zachęcałam Dużą Małą Dziewczynkę, by sięgnęła do tych moich reminiscencji. Zasiałam w niej zainteresowanie, choć błędnie interpretuje moje wskazania. Trudno w to uwierzyć, ale nie ominęła jej depresja związana ze świadomością choroby. Wiem czym jest taka depresja, bo sama zawsze ją odczuwam. No, nie jest to klasyczna depresja prowadząca do fatalnych skutków, wymagająca leczenia farmakologicznego, czy innej terapii. Jednak spore załamanie ducha następuje w każdej chorobie.
Moja Babcia jawi mi się królową, gdy leżała w łóżku podczas swojej choroby. Nigdy nie słyszałam narzekań ani biadolenia. Przeciwnie - gawędziła, jakby położyła się na chwilę dla odpoczynku. Uwielbiałam jej opowieści o czasach, kiedy sama była dzieckiem. Zawsze opowiadała śmieszną, mało prawdopodobną historię, że gdy miała kilka lat spłonął kościół z księgami parafialnymi i proboszcz prosił parafian o podanie wszystkich danych dotyczących poszczególnych członków rodziny, by odtworzyć dokumenty. Tatuś Mojej Babci zawyżył ponoć wiek swoich dzieci po to, by mogły szybciej pójść do pracy. I tak Mojej Babci, po której dostałam swoje drugie imię, dodał rzekomo trzy, czy cztery lata. Najbardziej po siedemdziesiątce pilnowała, by pamiętać o odjęciu jej tych lat.
Kiedy już zaproponowałam Dużej Małej Dziewczynce, by zapoznała się ze swoją prababcią, to naszła mnie refleksja, jak wiele osób z mojej rodziny, z rodziny Mojej Babci, dotkniętych zostało ograniczeniem narządu ruchu na poziomie miednicy właśnie.
To nieprawdopodobne: Moja Babcia, jej syn - Brat Mojej Mamy, jak nazywam w książce mojego najwspanialszego wujka, Moja Mama, moja Mała Duża Córeczka - przez 6 tygodni leżała we wczesnym dzieciństwie z nogą na wyciągu, z powodu zapalenia stawu biodrowego, teraz Duża Mała Dziewczynka... Ha, nawet Mój Ojciec miał przykry wypadek, podczas którego złamaniu uległa miednica w czterech miejscach. Założono mu śmieszne bermudy gipsowe na kilka miesięcy... Dla moich córek, to epizodyczne, ale co w tym jest?
Może Brat Mojej Mamy odkrył, skoro przez więcej niż 2/3 swojego życia dotknięty jest tym brzemieniem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz