MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Córka właścicieli sklepu

Kiedy weszłam do sklepu nie miałam wątpliwości, która z kobiet stojących za ladą jest tą kobietą - potomkinią dawnych właścicieli. Ona również, od niechcenia zerknąwszy na mnie od razu mnie rozpoznała. Nie podniosła nawet głowy znad papierów, które pilnie śledziła. Niemal równocześnie powiedziałyśmy:

- Ale pani jest podobna do swojej mamy, jakby czas się zatrzymał i mam wrażenie, że nie 36 lat minęło od kiedy tu byłam ostatnio a zaledwie chwila...

- Pani to jest bardziej podobna do sióstr swojej mamy, niż do mamy. Szczególnie do tej, co pracowała tu w "Podgórskiej", jak jej było? Nie, Baśka była mamą Maćka! Chociaż z taty też coś pani ma...

Rozmowa z kobietą, która pamięta, że kilka razy dziennie przebiegałam przed witryną sklepu udając się do Babci była niezwykle przyjemna i sympatyczna - upajałam się nią, jak niegdyś lodami naprzeciw. W takim małym miasteczku do dzisiaj zapewne wszyscy się znają. A przecież przed 36-ciu laty miasto liczyło mniej mieszkańców niż dzisiaj, więc wtedy dopiero znać się musieli! Zwłaszcza jeśli ktoś był publiczną osobą. Taką, jaką była córka właścicieli jedynego sklepu z dewocjonaliami, będąca zarazem siostrą fotografa. I bibliotekarka, jak Moja Mama.

- Ma pani oczy identyczne jak pani brat - powiedziałam. I dopiero wtedy przywołałam z pamięci twarz fotografa, który wykonał mi zdjęcia pierwszokomunijne. Fotograf był przyjacielem Mojego Ojca.

Wszyscy z Mojego Miasta są szczerze poruszeni na wieść, że moi rodzice nie żyją już od tylu lat. Ubolewają nad nimi i nami. Sporo z tych ludzi to rówieśnicy moich rodziców. Sama, gdy pomyślę, że Moja Mama mogłaby się krzątać na swojej dziedzinie jak wnuczka założycielki sklepiku z dewocjonaliami w kamienicy przy Kościelnej 6 za kościołem w Moim Mieście, to też jestem szczerze poruszona.

Zadziwiająca jest atmosfera wszystkich rozmów, jakie odbywam z różnymi ludźmi w Moim Mieście w ostatnich tygodniach. Czy to moi rówieśnicy, czy znajomi moich rodziców, wszyscy sprawiają wrażenie, jakbyśmy widzieli się wczoraj, przedwczoraj, ostatniej niedzieli.

Dzieją się cuda. Takie utkane z codzienności. Z pamięci, sympatii, tęsknoty i nostalgii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz