MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 17 czerwca 2012

Wola kibica

Moje zamiłowanie do oglądania meczów piłki nożnej ma swoją genezę we wczesnym dzieciństwie. Myślę, że każdy, kto przeżył pamiętny mundial z 1974 roku musi czuć tę adrenalinę, która wciąż wyzwala się na myśl o tamtych zwycięstwach. I wciąż łudzi się, że dla naszej narodowej reprezentacji nastąpią wreszcie tłuste lata, tamtym podobne.
Pierwszy mecz tegorocznych Mistrzostw Europy w piłce nożnej oglądaliśmy w gronie znajomych. Wtorkowy mecz Polska - Rosja dane mi było obejrzeć w niespodziewanych okolicznościach i takim też towarzystwie. Los płata nam czasami dziwne figle.
W Stanicy przyjmowaliśmy grupę gimnazjalistów. Bardzo fajne dzieciaki. Z uwagi na szał Euro 2012 zajęcia trzeba było wzbogacić o całkiem nową formę - kibicowanie. Przy każdym nowym eksperymencie wiele się uczę. Wspólne przeżywanie emocji związanych z tym konkretnym meczem było dla mnie wspaniałą lekcją. Lekcją, która pozwoliła uświadomić mi, że pomimo mojego wieku i różnych doświadczeń, każdy dzień niesie ze sobą tyle nowego i niezaznanego. I, że wystarczy tylko otworzyć się na przyjęcie tych wielkich obfitości, które znajdują się pomiędzy światem realnym, który konkretnie dzieje się tu i teraz, a światem naszych przeżyć i doznań, pozwalającym nam płynąć w przestrzeni pozbawionej materii.
Po pierwszej połowie meczu z Rosją, który przyniósł tymczasowy wynik 1:0 dla Rosjan, postanowiliśmy wzmocnić nasze kibicowanie. Wymalowaliśmy barwy narodowe na twarzach, rozwiesiliśmy flagę i uzbroiliśmy się w instrumenty zwane przeze mnie zagłuszaczami ciszy. Dziewczyny, które były w większości, za każdym razem, gdy nasi byli przy piłce przeraźliwie piszczały, bo przecież w tym są najlepsze. Aż chłopcy się denerwowali. Chcieli przeżywać mecz w skupieniu. No i też wynik od razu, od tego naszego kibicowania się zmienił. Wszyscy czuliśmy swój udział i wkład w tę bramkę strzeloną przez naszych.
Mecz, mający nam Polakom, dać przepustkę do wyjścia z grupy w rozgrywkach Euro 2012, oglądaliśmy w składzie, jak za pierwszym razem. To znaczy ludzi dorosłych, kompletnie pozbawionych emocjonalności, w którą obfitowali gimnazjaliści. Również oddzielne doświadczenie. Może ułatwiło to przyjęcie porażki, bo jej świadomość rozłożyła się na wszystkich równo (nie było wśród nas aż tak zapalonego kibica, do kibicowania podeszliśmy z czysto patriotycznych pobudek, jeśli tak można powiedzieć). W zestawieniu dorosły - młodzież, dorosły musiałby przyjąć na siebie rozczarowanie i żal młodzieży.  Starać się tłumaczyć. Umieć dać zrozumienie.
Ale też, czy brak spontaniczności dzisiejszego towarzystwa nie przyczynił się do wyniku meczu? Bo, czy darmo całe stadiony kibiców niegdyś wołały: "Polska gola, Polska gola, taka jest kibiców wola!"

A miało być tak pięknie. I teraz szkoda. Ale nie, żebym była zapalonym kibicem. Ja tylko tak przy mistrzostwach.

Kibicowały, nie kibicowały. Były ładną ozdobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz