MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 10 czerwca 2012

Dla takich jak wy



Spotkania Muzyczne w Zawoi 1-3.06.2012 r.

Głównym powodem naszego wyjazdu do Zawoi w pierwszy czerwcowy weekend były kolejne spotkania muzyczne. Janusz zmontował ładny obraz. Ten film powyżej jest autorstwa Janusza. Mistrza Janusza. 
W naszym domku dzień i noc wybuchały salwy śmiechu. I wybuchało coś jeszcze, co powodowało jeszcze większe salwy śmiechu. Taki mieliśmy domek.
W innym domku ktoś musiał włączyć ogrzewanie, bo wokół niego panowała arktyczna atmosfera. Przyszedłszy do naszego domku wniósł tę atmosferę i też chcieliśmy po jego wyjściu włączyć ogrzewanie, ale na szczęście nastąpiło kilka wybuchów i atmosfera natychmiast się ociepliła. Znowu robiliśmy mnóstwo kanapek. Dzieci biegały samopas i zdążyły pokłócić się śmiertelnie kilka razy. 
Kiedy poszliśmy na Babią Górę i długo nie wracaliśmy, to pozostałe na miejscu koleżanki rozdzieliły nasze dzieci do sprawowania nad nimi opieki. Jakby co. Fajne mamy koleżanki. Kolegów również. Przygotowali nam kolację z grilla, gdy wróciliśmy. Obsłużono nas, jak w najlepszym lokalu. 
Trudno było orzec kto tym razem najgłośniej chrapał, bo spaliśmy w różnych domkach - po 6 osób w każdym. W naszym domku nie było lidera. To znaczy mieliśmy dyrektora budowy, ale najlepszy był w czym innym. Np. jednym zdaniem o lekarzach skwitował dyskusję toczącą się przez pół nocy o kłopotach małżeńskich, nauczycielach, patriotach i prasie.  W sumie temat rozległy, dyskusja mogła trwać noc całą, ale właśnie wtedy atmosfera schłodziła się do zera bezwzględnego i już było po rozmowie. Dobrze, że dyrektor budowy umiał się na drugi dzień zachować. Zachowywał się od świtu. Dlatego szybko zrobiło się ciepło. Salwami śmiechu obudziliśmy dzień. A trzeba było wtedy dzień namówić do tego, by był ładny, bo przecież chcieliśmy iść na Babią. Dzień był leniwy, ale my naszą wyprawą sprawiliśmy, że stał się niepowtarzalny. Potem znowu wieczór i noc trzeba było zaczarować do tego, by zechciały stać się niepowtarzalnymi. Ale nocą świeciły inne niż nasze gwiazdy. Nam, zmęczonym wędrownikom, odpocząć pozwolił muzyką... bo przecież taki chcieliśmy mieć dom.
Właśnie mija 30 lat od kiedy budujemy nasz wspólny DOM. Jest inny niż wszystkie, bo nie spożywamy w nim chleba codzienności. To jest dom, w którym każde przebywanie zamienia się w świąteczny dzień.
A ja wciąż:

Szukam, szukania mi trzeba
domu gitarą i piórem
a góry nade mną jak niebo
a niebo nade mną jak góry... (Wojtek Bellon)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz