MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 grudnia 2012

Uzdrowieni

Kto dojrzewał do swej wrażliwości opierając się na lekturze "Małego Księcia", temu dobrze znane jest stwierdzenie, że "dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Dlaczego więc tak bardzo współczujemy i unosimy się w ubolewaniu nad ludźmi, którym nadaliśmy miano ułomnych, z powodu jakiegoś niedomagania fizycznego ich ciała bądź organizmu? W swoim życiu spotkałam dużo ludzi chorych, niepełnosprawnych. Byli wśród nich niewidomi, głusi, bez rąk, czy nóg, sparaliżowani i wreszcie chorzy na nieuleczalne choroby. W spotkaniu z tymi ludźmi to nie kalectwo, czy choroba wysuwa się na pierwszy rzut oka, a niesamowita radość chwili, niezrozumiała ufność i spokój, a także widoczna, jakby węglem na czole wypisana wiedza o tym, co w życiu najważniejsze.
Nie można się bać spotkania z ludźmi, których izolujemy od naszej sprawności i zdrowia nazywając ich niepełnosprawnymi i chorymi. Przede wszystkim należy mieć świadomość, że w kontakcie z nimi to my jesteśmy biorcami nieosiągalnej i niezrozumiałej dla nas nadziei i wiary, a także pogody ducha, jaką nigdy nie dysponowaliśmy. I ta zadziwiająca radość każdej chwili, tej która jest, trwała jeszcze przed momentem i zacznie się za ułamek czasu. Nie jutro, za tydzień, miesiąc, czy w przyszłym roku, tylko właśnie za ułamek czasu. Oni przechodzą te ułamkowe bariery czasoprzestrzeni ze zgodą na wszystko. Dosłownie na wszystko. Z oczekiwaniem i, tak, z zaufaniem i nadzieją.
Wcale o tym nie mówią, nie rozpowiadają. To wszystko można, obcując z nimi, dostrzec tylko sercem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz