MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 7 grudnia 2012

Wielkie małe rzeczy

Człowiek spędzający swoje życie w działaniu zapewne niejednokrotnie stanął przed barierą czegoś, o czym pomyślał, że to jest nie do zrobienia, że nie da się, że on nie ma siły, możliwości, nie widzi sposobu realizacji. Jedni mają taki charakter, że nie ustąpią, dopóki nie zrealizują zamierzenia, inni rezygnują, by za jakiś czas powrócić do dzieła, bo sprawa nie daje im spokoju i z nowym spojrzeniem znajdują dobre rozwiązanie, czy dokończenie, jeszcze inni karmiąc się niezdrowym dopingiem, mówią: co? ja nie zrobię?! Są i tacy, którzy zbyt łatwo rezygnują.
Myślę, że we mnie drzemią wszystkie te typy, które wymieniłam, a pewnie jeszcze i takie, o których nie wspomniałam. Z natury jestem człowiekiem, który lubi doprowadzać rozpoczęte zadanie do końca, bo droga do celu ma swoje blaski, ale najjaśniej błyszczy laur zwycięstwa, który oczekuje na finiszu maratonu, którym jest każde zadanie, przy czym najmilsze są te wygrane, które były walką i drogą dla innych, niż własne korzyści, celów. Duży wpływ na taką moją postawę miały zapewne powtarzane przez Moją Mamę słowa: "Jak to Dorosiu, ty sobie z tym nie poradzisz?" (z naciskiem na "z tym") i nie miały one bynajmniej na celu rodzenia we mnie niezdrowych ambicji, a zmuszały do realnej analizy zmierzenia sił na zamiary i dodawały wiary we własne możliwości.
Wiele miałam słabości i chwil zniechęcenia, ale z całego mojego życia pamiętam jeden moment, w którym najbardziej pomyślałam sobie: Boże, przecież ja nie dam rady. Było to w dniu moich 35. urodzin, kiedy wróciłam ze szpitala z Dużą Małą Dziewczynką. Synek i Mała Duża Córeczka byli w szkole na popołudniową zmianę. Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem przywiózł nas do domu, położył noworodka w koszyku i zajął się wszystkim innym, byle uciec przed lękiem, który najwidoczniej i z nim się ścigał. Mężczyzna, Który kiedyś Był Chłopcem, pewnie jak większość mężczyzn na świecie, najczęściej uciekał w majsterkowanie domowe, no i oczywiście do pracy zawodowej, jako sprawy najbardziej pilne i niecierpiące zwłoki, przed każdym "normalnym" obowiązkiem domowym i rodzinnym.
Płaczący noworodek leży w koszu. Rozgardiasz w całym mieszkaniu, bo kocyk jeden i drugi tu i tam, moje ubrania i torba ze szpitala też zajęły przestrzeń i stworzyły barierę, której usunięcie zdało mi się nie na moje siły. Ja słaba, bo po cesarskim cięciu i nie wiadomo kiedy dojdę do siebie; informacja, że Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem nie dostał urlopu; dzieci, które lada moment mają wrócić ze szkoły - ani małe, ani duże - wymagające troski i doglądnięcia, jak to dzieci...
NIE DAM RADY!!! - huczało we mnie w każdej myśli i w każdym czuciu.

Za niespełna miesiąc minie 14 lat od tamtej dziwnej daty, kiedy przez krótki moment zwątpiłam w swoje możliwości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz