MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Chronos i kairos



Źródło Prutu na wysokości ok. 1500 m n.p.m.

Biblia o czasie mówi: chronos i kairos. Czas i chwila. Miejsce, w którym rzeka się zaczyna jest chwilą. Strumień jest chwilą. Gdy przyjdzie czas, zamieni się w rwącą rzekę oplatającą czas i miejsce. Idąc z biegiem rzeki widać i czas, i chwilę i łatwo je odróżnić. 
Jestem dzieckiem Karpat. Urodzona w karpackim miasteczku w Beskidzie Małym z biegiem czasu i upływem wody we wszystkich karpackich potokach i rzekach przeniosłam się w głąb Karpat, w Beskid Sądecki. Mając pogląd na mapę każdy powie, że mieszkam niemal u podnóża Tatr. Nazwisko, z którym przyszłam na świat nie pozwoli mi się wyprzeć mojego rodowodu i znając jego znaczenie dla karpackich górali, przodkowie moi mogli pochodzić z każdego zakątka gór, które znajdują się na drugim miejscu w Europie w klasyfikacji powierzchni, jaką zajmują. 
Aż do tego lata myślałam, że moje rodowe nazwisko znaczy tyle, co nazwa sera wytwarzanego z mleka owczego, ale w mijającym roku, który zaowocował podróżą w Karpaty Wschodnie, na Ukrainę, poznałam jego nowe znaczenie. Otóż Hucułowie i pewnie też inne ludy Karpat z tamtego rejonu, w sposób ten nazywali podpuszczkę używaną do zakwaszania mleka owczego na ów ser. Przy czym podpuszczka ta pochodziła... z treści żołądka zarżniętego jagnięcia karmionego tylko mlekiem matki. A sam ser nazywa się niby identycznie, ale fonetycznie inaczej brzmi w oryginalnym języku Hucułów, którzy przejęli kulturę od ludów zamieszkujących Mołdawię i Dację. 

Skoro tak bardzo pochodzę z karpackiego ludu nic więc dziwnego, że fascynują mnie góry, a myśląc o źródle rzeki, mam na myśli wody rodzące się na wysokości ponad 1000 m n.p.m. i nieco niżej pomiędzy omszałymi skałami na stokach nachylonych ku dolinom. 
Minionego lata przeżyłam chwilę, w której stanęłam u źródeł Prutu. Najpierw dało się słyszeć szum wody przelewającej się najwidoczniej pod ziemią, pomiędzy skałami i kamieniami. Potem stąpałam po zapadającej się darni Czarnohory. Mocno ukorzeniona trawa nie pozwalała rozerwać powierzchni pod stopami, ale każdy postawiony krok naciągał pokrywę i powodował uczucie stąpania jak po naciągniętej tafli batuty gimnastycznej. Aż wreszcie woda wypłynęła spomiędzy skał pojawiając się na świecie w chwili, gdy dotarliśmy do tego miejsca. Stok Howerli w tamtej przestrzeni i pojawiające się wody Prutu to jest właśnie kairos. Niepowtarzalna chwila, która zapewne trwa od niezliczonych lat, bo od wtedy, kiedy nie miał kto wyznaczyć chwili ani zmierzyć czasu. I choć źródło Prutu jest w tamtym miejscu od zawsze, to jednak stawiając kroki na czarnohorskim stoku, ma się wrażenie, że jest się właśnie na początku czasu, który jest chwilą. 
Gdyby przemierzyć świat z biegiem rzeki, każda chwila zbudowałaby czas. Ten sam, który jest tak różny dla każdego w każdej jego - czasu i człowieka - chwili. To widać wyraźnie, gdy jest się wysoko ponad sprawami codziennymi. Oderwanym od ziemi wędrowcem lewitującym w stronę nieba duchem i ciałem. 
Chronos i kairos. Zobaczyć je można wszędzie. Czas i chwila splecione ze sobą nierozerwalnie do tego stopnia, że większości zdają się być jednym i tym samym, powodując nieumiejętność wyznaczenia i odnalezienia, tym samym zatracenie tego, co w życiu najważniejsze.





Prut (zdjęcie za Wikipedią)
Rzeka mająca swe źródła w Karpatach Wschodnich
na stoku czarnohorskiej Howerli.
Po przepłynięciu 953 km wpływa do Dunaju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz