MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 grudnia 2012

Bezcenny dar*

Będąc podlotkiem zaczytywałam się w poezji miłosnej Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Zapewne nie byłam odosobnionym ani też żadnym szczególnym przepadkiem. Szereg jej liryków znałam na pamięć i do dzisiaj potrafię wyrecytować niektóre z nich. Melancholia poetki była mi szczególnie bliska. Tam była! Jest do dzisiaj. Dlatego sama sobie się dziwię, że dopiero teraz wzięłam do ręki książkę napisaną przez siostrę Pawlikowskiej, Magdalenę Samozwaniec, opowiadającą o rodzinie Kossaków. W zasadzie książka "Maria i Magdalena" jest hołdem, jaki autorka złożyła starszej siostrze i rodzicom, szczególnie zaś wielkiemu ojcu - Wojciechowi Kossakowi. Opisane ponad 40 lat życia, które siostry spędziły razem na Kossakówce, z drobnymi przerwami na nieudane małżeństwa obu, oparte są na tle historii Krakowa i Zakopanego w pięknej scenerii życia przedwojennej polskiej bohemy.
Nie zamierzam oczywiście recenzować książki, bo takie działania uważam za śmieszne, wszak o gustach się nie dyskutuje, oceniać i krytykować nie mnie, a informacja jest w bibliotece :), ale chciałabym podzielić się pewną refleksją. Otóż, czytając opasłe tomisko (najchętniej czytam "grube" książki) miałam wrażenie, że znam te treści, że już się z nimi zetknęłam, że tylko wygrzebuję je z pamięci. Nie czytałam jednak "Marii i Magdaleny" nigdy. Czytałam poezję Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i ją zapamiętałam.
Powzięłam więc przekonanie, że pani Maria tak opisała dziejącą się rzeczywistość w swojej poezji, że pozwoliła mi poznać wiele sekretów jej życia rodzinnego i jej duszy.
Ale każdy medal ma dwie strony. Tak też jest i drugą stroną tego zaszczytnego medalu i ogromną zasługą młodszej siostry, wzrastającej w cieniu wielkiej poetki i znającej swoje miejsce w dziejach rodu, że opisała życie dokładnie tak samo, jak przeżywała je i zapisywała w tomach poezji pani Maria.





* Pewnie mnie biografowie zakrzyczą, bo skromność nie była cechą charakteru Magdaleny Samozwaniec i z tym się zgodzę. Pisząc książkę "Maria i Magdalena" posłużyła się jednak bezcennym darem skromności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz