Zapowiada się całkiem ładna pogoda na czas naszej wycieczki. Najwyższa temperatura z możliwych i piękne słońce. Lubię słoneczną pogodę podczas wszelkich wypraw, głównie z uwagi na to, że dużo ładniej zdjęcia wychodzą.
Bo do tego, by odbyć podróż z przyjaciółmi już niekoniecznie potrzebne jest słońce. Tak jakoś w gronie ludzi, których lubimy i którzy nas lubią słonecznie w sercu się robi samo z siebie...
Jeszcze niedawno byłam ostatnią osobą, która wybierałaby się do miejsca, w które obecnie planujemy jechać. Skoro w minione lato odbyłam podróż w najdalszy zakątek niegdysiejszej Wschodniej Małopolski, czyli na Huculszczyznę, nic dziwnego, że poczułam zew Kresów. Choć miasto, do którego tym razem się wybieramy nigdy przed 39 rokiem ubiegłego stulecia nikomu nie kojarzyło się z Kresami. Kresy to były najdalsze rubieże II Rzeczpospolitej, właśnie te, które latem nawiedziliśmy. Zaś miasto, które mam na myśli, leżało w środkowej Małopolsce, niemal w centrum kraju.
Przewodniki w formie książkowej i elektronicznej oraz mapy od jakiegoś już czasu zajmują poczytne miejsce w naszych zainteresowaniach. Na tę wyprawę Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem szykował się od wielu lat. Gdy otworzyłam w przeglądarce internetowej plan miasta - celu naszej wycieczki, głównym obiektem, jaki zobaczyłam, był oczywiście park i monument jednego z bohaterów narodowych Ukrainy, wszystko znajdujące się w samym centrum historycznej, polskiej metropolii... Nie trzeba wielkich miast, bo w każdej najmniejszej mieścinie, czy wsi jest pomnik, któregoś z (trzech) bohaterów i ulica nazwana imieniem jednego z nich. Jeśli w danej miejscowości jest więcej niż jedna ulica, to na pewno są wśród nich te, którym nadano zaszczytne imiona bohaterów. Tę wiedzę nabyliśmy podczas letniej wyprawy.
My oczywiście jedziemy w zupełnie innym celu niż poszukiwanie i inwentaryzowanie pomników bohaterów narodowych Ukrainy, ale to akurat jest elementem rozładowującym napięcie, które towarzyszy podróży w tamten rejon Europy. Zbyt wiele bólu i niezrozumiałej rzeczywistości wokół; dlatego potrzeba rozweselacza, w postaci małej drwiny.
Latem podczas naszej wizyty rozleciało się łóżko, na którym sypiał jeden z bohaterów. Tzn. ja tylko dokumentowałam fotograficznie. Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem zbierał ochrzan. A łóżka używał, deski wybił i słomę wysypał... O! Rozcięłam sobie palec! Nie mogę więcej pisać...
W każdym razie wiatr w oczy, to tylko biednemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz