MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 22 października 2012

Nie ma nic prawdziwszego od snu...

To była ta noc sprzed trzydziestu pięciu laty, która zrównała się z minioną nocą. Wyśniona rzeczywistość i rzeczywistość jak sen. I nie wiadomo, która z dwóch dziewcząt odczuwała większą radość i podnietę po tamtej i tej nocy. Czasem łatwiej uwierzyć w ułudę, niż w to, co na jawie. Jednak nie nauczono nas wierzyć snom. Ważny jest tylko świat realny i tam zaczyna się i kończy, gdzie można zmierzyć i pojąć wszystko, co dla współczesnego człowieka jest do przyjęcia.
Tamten sen powinien był pozostać tylko w sferze marzeń i imaginacji, miast nabierać realnych kształtów. Ale on się ziścił, jak modlitwa o wschodzie słońca. I cóż winna jest temu ta kobieta? To nawet nie była jej modlitwa. Dziewczynka dorastając, zagubiła gdzieś wspomnienie o pewnej fantasmagorii i teraz jej córka doznaje podobnej empirii, która była treścią życia matki. Starsza z dziewcząt nie może powstrzymać wypadków, bo nie ma takiej władzy. Dlatego dzieje się to, co śniło się, owa iluzja, z tej i tamtej nocy. Obie noce były rozgwieżdżone, a dziewczęta rozpromienione. Poczuły dotknięcie Aniołów Stróżów i gwiazdy zapłonęły w ich sercach.
Czas niekiedy lubi sobie zakpić z nas, ludzi, którym wydaje się, że mają swoje życie we władaniu i pod kontrolą. Za pychę trzeba słono zapłacić. Trzeba wziąć wiele lekcji pokory. Matka wie, że jej córka musi w swoim życiu zaznać wszystkiego. Tak samo, jak wiedziała o tym jej matka, która kiedyś przecież też była dziewczyną. I nawet mając taką wiedzę nie przeciwdziała temu, by jej córka śniła najpiękniejsze sny, które przechodząc w rzeczywistość, mogą dostarczyć jej bólu. Ból jest wpisany w ludzką drogę i wzrastanie ku człowieczeństwu potrafiącemu zapomnieć o sobie samym w obliczu spotkania z drugim człowiekiem.
Obie dziewczęta muszą jeszcze zrozumieć i posiąść sztukę dawania, bo jest to bardzo trudne dzieło.
Wtedy będą mogły z pokorą podejść do bliźniego mówiąc:

Weź ’to senne marzenie’
Nie ma nic prawdziwszego od snu
Więc w obecność swą otuleni
Wspólnie wyśnijmy go tu









Pieśń o śnie – Przemysław Gintrowski

Z zimna drżąc przy domowym ognisku
Zasłuchani w głodowy kiszek marsz
Po ostatnim wypijmy kieliszku
Zanim świecy dotli się blask

Papierosa puśćmy dokoła
Przeczytajmy z zakazanych coś ksiąg
Bo nad ranem nikt przecież nie woła
Nikt nie wywoła nas stąd
Gdzie łajdak pokaja się szczerze
Gdzie złodziej odda swój łup
Gdzie ktoś, zanim powie ’nie wierzę’
Świętemu padnie do stóp

Gdzie krzywdy nie będą pomszczone
Lecz wynagrodzone do cna
Gdzie dziecko bezpiecznie zrodzone
Siądzie obok jagnięcia i lwa
Wtuleni w swoją obecność
Czując w ustach wspomnienia smak
Nie dbajmy o świadomą konieczność
Co w twarze sypie nam mak

Noc jest jedna i świt jest po nocy
Pod zamkniętą powieką trwa blask
I nikomu nie zabraknie pomocy
Dopóki nie zabraknie mu nas
Gdzie zdrada to wtręt z obcej mowy
Podobnie jak przemoc i gwałt
Gdzie myśli nie chowa się w słowa
Lecz jawny jej daje się kształt

Gdzie rozpacz i ból są kojone
I żadna nie kala się łza
Gdzie dziecko bezpiecznie zrodzone
Siądzie obok jagnięcia i lwa
Ktoś powie ’to senne marzenie’
Nie ma nic prawdziwszego od snu
Więc w obecność swą otuleni
Wspólnie wyśnijmy go tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz