Nie utożsamiam się ani z "tymi", ani z "tamtymi", ale bardzo razi mnie taki podział. Wszelkie podziały mnie rażą. Na pewno solidnie, w duchu wartości ogólnoludzkich wychowywałam swoje własne dzieci i dzieci powierzone, zawsze traktując je na równi. Do dzisiaj zwykłam mówić o dzieciach powierzonych "nasze dzieci", "moje dzieci".
Równocześnie ojciec redemptorysta zadaje naiwne pytanie: "nie znalazło się jedno miejsce na multipleksie, dla jednej telewizji?" - jakby pytał o jedno miejsce w piaskownicy i trzeba by tylko dobrej woli tam się znajdujących, by zrobić to miejsce dla jeszcze jednego chłopca. Bo jak się pozostałe dzieci nie ścieśnią, to chłopczyk dostanie ataku histerii i jego mamusia nie będzie wiedziała, co zrobić. Pozostałe mamusie dzieci bawiących się w piaskownicy popadną w jeszcze większy popłoch, zrobi się ogólnonarodowa chryja i naczelna psycholog kraju będzie zmuszona się wypowiedzieć i w swej nieomylnej mądrości doradzi pozostałym mamusiom, by najlepiej zabrały na czas histerii i agresji prezentowanej po aktorsku przez małego terrorystę swoje dzieci do innej piaskownicy i pozostawiły tym samym scenę rozkapryszonemu "artyście".
Oglądałam dzisiaj obrazy przekazywane przez różne stacje telewizyjne z marszu zorganizowanego w Warszawie w obronie mediów (?). Słuchając komentarzy nawet nie wyrabiałam sobie własnego zdania. Utwierdzałam się w zdaniu, które mam od dawna na temat wszelkich usiłowań wprowadzenia podziałów wśród ludzi w naszym kraju. Ludzi, którzy jak ja mają swoje marzenia, pracują, wychowują dzieci, pragną, podejmują działania, kochają itd. itd.
Trzeba słuchać na cały regulator:
"Trwoga" Zbigniew Wodecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz