Dopiero wtedy skojarzyłam, że odgłos dochodzący od jakiegoś
czasu ze strychu jest odgłosem skrzętnie budujących gniazdo os. Przeraziłam się i prędko skończyłam zajęcia.
Miałam świadomość, że niebawem, po wyjeździe jednej klasy, w Stanicy zamieszka
kolejna, która właśnie wędrowała po górach. Jeszcze w dodatku nie było na
miejscu Młodego Człowieka, ponieważ właśnie prowadził grupę, gdzieś na
Piwowarówkę.
Po konsultacji telefonicznej z Młodym Człowiekiem zadzwoniłam
pod numer 998. Dyspozytorka z Nowego Sącza przekierowała zgłoszenie do OSP w
Piwnicznej-Zdroju i błyskawicznie, niemal jak do pożaru, zjawili się strażacy.
Przyjechali ciężkim sprzętem, zrobili rozpoznanie, założyli specjalne
kombinezony i ochraniacze na głowy i ruszyli do akcji. Bania znajdowała się na
strychu, dokładnie w miejscu, z którego od jakiegoś czasu dochodziły dziwne
odgłosy.
Strażaków było dwóch. Wzięli preparat do ogłuszenia owadów i
worki, zamknęli za sobą właz na strych i… wyciągnęli banię. Dłużej trwało przygotowywanie niż cała akcja,
ale najważniejsze jest to, że przebywające u nas dzieciaki są bezpieczne.
Moja wyobraźnie podpowiedziała mi oczywiście obrazy, których
nie będę tu malowała, bo moja wyobraźnia jak zwykle jest zbyt wybujała…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz