MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 8 grudnia 2010

Mama z Góry Mojej Młodszej Siostry (cykl: Anioły Mojego Dzieciństwa)

Z uwagi na to, że Moja Mama pracowała, a na świat przyszła Moja Młodsza Siostra, trzeba było znaleźć kogoś do opieki nad nią. W sposób wcale mi nieznany znaleziono Sąsiadkę z Góry i w taki sposób Moja Młodsza Siostra miała soją Weronkę, którą była Mama z Góry. Mama z Góry miała Dwoje Dzieci, starszego ode mnie Syna i młodszą ode mnie Córkę, też nie pracowała i też ZAWSZE  była w domu, jak Mama Mojej Najwcześniejszej Koleżanki. Syn Mamy z Góry Mojej Młodszej Siostry był zapalonym fanem poniedziałkowego "Zwierzyńca" a w szczególności bajek po nich emitowanych. Były to bajki "Misiu Jogi", "Piksi i Diksi" i "Pies Hakelbery". Syn Mamy z Góry Mojej Młodszej Siostry miał chyba trudności z nauką czytania, bo w Naszym Domu, na dole, słychać było jak każdego popołudnia czyta, jakby to oględnie powiedzieć: nieskładnie, zadaną z podręcznika czytankę. Córka Mamy z Góry Mojej Młodszej Siostry wiele czasu spędzała w Naszym Domu na zabawach ze mną. Używając łóżka Mojego Starszego Brata, Amerykanki, czyli po prostu starodawnego rozkładanego do spania fotela, bawiłyśmy się całymi popołudniami, zamieniając Amerykankę w statek na rozszalałym od sztormu morzu. Co i rusz, któryś dzielny marynarz, którymi byłyśmy niezmiennie my obie, wypadał w czasie burzy morskiej z pokładu statku i pozostała część załogi musiała mu ruszyć na ratunek. Nigdy nam się ta zabawa nie nudziła. Ale też Amerykanka miała swój klimat: miała dostojną sylwetkę, miękkie siedzisko i oparcie, drewniane podparcia, jak to w fotelu i stała tuż przy piecu kaflowym, który był źródłem ciepła w czasie szybko przychodzących jesienią i zimą wieczorów. Czasem z Córką Mamy z Góry Mojej Młodszej Siostry bawiłyśmy się w jej Domu. Ale rzadko, bo Mama z Góry Mojej Młodszej Siostry przed południem zajmowała się Moją Młodszą Siostrą, natomiast po południu szyła coś na maszynie, zwiększając pewnie budżet rodziny. Maszyna do Szycia u Mamy z Góry Mojej Młodszej Siostry stała w Przedpokoju. Była to porządna maszyna z mosiężnym, wielkim pedałem służącym do rozpędzenia mechanizmu. Wtedy brałyśmy skrzynię maszyny do szycia i przemieniała się ona na kolejny wyimaginowany rekwizyt do zabawy. Najlepiej oczywiście było, jak Mama z Góry Mojej Młodszej Siostry nie szyła nic i Maszyna do Szycia stała wolna, bo wtedy to już wodze fantazji puszczały się nam tak, że do dziś nie dogoniłam moich pomysłów z tamtych czasów Kiedy Ja Byłam Małą Dziewczynką. Moja Młodsza Siostra rosła i z czasem nie potrzebowała już opieki Mamy z Góry, bo jak każde dziecko w czasie Kiedy Ja Byłam Małą Dziewczynką, poszła do Przedszkola. Ale zażyłość z Rodziną Mamy z Góry Mojej Młodszej Siostry przerodziła się w coś głębszego niż zwykła sąsiedzka znajomość. Nam, dzieciom z Mojej Rodziny przybył kolejny Dom, w Którym Czuliśmy się Jak we Własnym Domu. A ja już nigdy, w czasie Kiedy Przestałam Być Małą Dziewczynką nie upatrywałam żadnej przyjemności w taplaniu się w wodzie. Tyle katastrof morskich przeżyłam, z których cudem uszłam z życiem, że wody dość po kres moich dni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz