Czasem mamy przeświadczenie, że wiemy, widzimy i czujemy więcej od innych. Szczególnie, gdy innymi są nasi przyjaciele. Delikatnie próbujemy ich przekonać do naszej idei, która nie pozwala nam spocząć. Z naszej perspektywy wydaje się to być proste: działamy z całym przeświadczeniem o słuszności sprawy. Skora idea tkwi w nas, a my mamy jak najlepsze intencje w stosunku do owych innych, to przecież powinni zacząć myśleć naszym myśleniem.
Tymczasem tak nie jest. Inni zdają się mieć bielmo na oczach, sercu i rozumie. Nie wierzą nam, bo nie chcą albo nie potrafią. I w tym momencie dociera do nas impuls: to jak to jest z tą naszą przyjaźnią i wzajemnym zaufaniem? Najpierw porazi jak wiertło u dentysty, które najechało na nerw. Odskakujemy i wyciągamy ręce w obronnym geście. Nie możemy podjąć rozmowy, bo przecież usta wypychają nam kawałki ligniny. My uchylamy się od nagłego, porażającego bólu, dentysta naciera na naszego zęba. Jesteśmy na pozycji przegranej, bo przecież lekarz nie ma zbyt wiele czasu dla nas. Pacjenci są zapisani w zeszycie planowanych przyjęć aż do ostatniej linijki. A my w tym momencie chcielibyśmy uciec, albo przynajmniej się znieczulić. Nie możemy mówić, nie ma więc mowy o negocjacjach... Po założeniu lekarstwa i zejściu z fotela ból chwilowo mija. Machamy ręką, co tam, chwila i po bólu. Jednak kiedy wracamy do domu okazuje się, że ból wcale nie minął, a rozchodzi się wielką falą po wszystkim, co tkwi w naszym wnętrzu. Najbardziej po naszych myślach, bo nie potrafimy ich uwolnić od tego natrętnego bólu. Najpierw postanawiamy przeczekać. Po co od razu sięgać po leki przeciwbólowe? - myślimy. Tymczasem ból jest przebiegły i nieustępliwy. Pokonuje nas na wszystkich frontach: w końcu sięgamy po leki a nawet zwijamy się na łóżku w kłębuszek, by w półśnie przetrwać nieprzyjemny czas. A czas zdaje się wtedy nie mieć końca. Trwa z bólem i w bólu. I przypominamy sobie, że to nie jest ból zęba. To ból spowodowany brakiem zaufania za strony przyjaciela.
Może to my dla przyjaciół byliśmy zbyt natrętni???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz