Lula urodziła córeczkę. Wydzwaniałam do niej od kilku dni, ale nie odbierała telefonu. Aż przysłała sms'a z radosną wiadomością, by potem znów nie odbierać telefonu. Kiedy wreszcie się zgłosiła miała strasznie słaby głos. Jak nie Lula. Lula dysponuje głosem mocnym jak tur, zawsze jej tej mocy w głosie zazdroszczę. Nie mówiąc o możliwościach wokalnych...
Lula ma tyle lat, że mogłaby być moją córką. A jest moją koleżanką. Losy ludzi dziwnie się plotą. Toteż dlatego w czasie, kiedy mi rodzą się wnuki, Lula urodziła dziecko. Z Lulą bardzo dobrze się koleżankuje, a jeszcze lepiej pracuje. Należy do tej kategorii ludzi, którzy każdym swoim najmniejszym działaniem czynią świat lepszym. Bardzo dużo tkwi w niej jeszcze młodzieńczego zapału i wiary w to, że można udźwignąć na swoich ramionach cały świat z jego wszystkimi problemami i że wszystko, ale to wszystko można i należy zmienić - dobre ulepszyć, złe wykorzenić. To myślenie rewolucjonistów, wojowników.
Czasem z wyżyn mojego wieku patrzę z wielką pobłażliwością na podejście Luli do życia i świata. Myślę o sobie, że ja już taka nie jestem. Ale, gdybym już taka nie była, to pewnie nie wybrałabym Luli spośród wszystkich ludzi wokół, jako najlepszej partnerki w działaniu i trudnej pracy. Bo Lula, Młody Człowiek i ja tworzymy najlepszy na świecie tim (team), wewnątrz którego rodzą się wspaniałe pomysły, dojrzewa działanie i tworzą się rzeczy, o których się filozofom nie śniło.
A teraz Lula urodziła córeczkę... i sądząc po jej umęczonym głosie myślę, że jest to ten moment, jedno z tych wydarzeń, które stają się balastem ściągającym wojowników z bujania w obłokach i z wyżyn marzeń o pięknym świecie i o tym, że wszystko można ułożyć wedle swojego wyobrażenia; i ten balast będzie ją ściągał ku żmudnej codzienności. Tak jak niektóre jej starsze koleżanki ;).
Po prostu Lula stała się dojrzałą kobietą. Chociaż wciąż wygląda jak dziewczynka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz