MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 lipca 2012

Nieśmiało sunie brzask

Powiedziałam "do końca życia", a przecież wiem, że tak mówić nie powinnam. Inni mogą, ja nie. Zbyt wiele razy to słyszałam i aż za dobrze wiem, że termin ten nie musi oznaczać nieskończoności, jak zwykło się myśleć mówiąc w te słowa. Bo bez wiedzy w tym temacie "do końca życia" to cała epoka.
A tymczasem można nie zdążyć zaparzyć herbatę. Albo nie upić choćby łyka, gdyż pełna przed końcem będzie buchającej pary. Za to wystygnie w człowieku wszystko, co być gorące powinno. 
Po co nam mierzyć czas takimi jednostkami, jak całe życie? Lepiej porami roku. Niedawno były mrozy trzaskające, teraz upał niebywały. W tych mrozach unosiłam się w przestrzeni pomiędzy Beskidami. Upał unosi mnie również. Ani przed zimnem nikt nie ucieknie, ani też przed gorącem. Życie się toczy dzień za dniem i wtedy, gdy kogo zabraknie, toczyć się będzie dalej. Wciąż pojawiają się nowe pokolenia zbrojne w wybitne jednostki i szarą masę tłumu. I nie ma nic gorszego, jak wbić sobie do głowy, że się wiele znaczy. Bo może się okazać, że nic się nie znaczyło. Któż znał swoich pradziadów? Może poznał niewielki ułamek, jakieś wydarzenie z ich życia, nic poza tym. Wcześniejszych pokoleń nikt nie pamięta. No, chyba, że dzieła wybrane, te najwybitniejsze. Zbiorowe. Bo przecież nikt chyba nie ma wątpliwości, że na każde odkrycie jednostki, na każdą twórczość najwybitniejszego, składa się mądrość pokoleń wcześniejszych. 
Góry się wypiętrzyły i stoją. Woda wiecznie krąży, podobnie jak powietrze poruszane wiatrem. Planeta obleczona ziemią karmicielką, obwiązana orbitą tkwi w swoim wyznaczonym miejscu czasu i przestrzeni. Gwiazdy wschodzą i zachodzą. Dzień zamienia się z nocą i może nawet tego nie wiemy, że każdy dzień umiera wieczorem, by zrodzić się mogła noc, zaś gdy noc gaśnie, rodzi się nowy dzień. I tak co noc, co dzień... a człowiek ubolewa nad swoją marnością, bo w siebieuwielbieniu nie jest w stanie popatrzeć dokoła. 
Gdyby przyszło umrzeć gwiazdom, w czasie mrozów herbata szybciej stygnie. Latem umiera się wolniej. Jak to było na tej matczynej karteczce? Coś o skostniałych grudniach, gdy czas umierał... Czas... jedyna wartość, która będzie wiecznie. Będzie, będzie, będzie - w rytm miarowego tik - tak. 
I pomimo, że "nikt nie zna ścieżek gwiazd" ja wiem, "wybrańcem kto wśród nas"...
Ja jestem wybrańcem. Ty jesteś wybrańcem. I tu jest nasz czas.








Madame (SDM)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz