MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 lutego 2012

Tam dom mój

Dziwne, że dzieje się tak, że miejsca umierają. Mówią, że to przez waśnie ludzkie. Inni, że przez niegospodarność, zachłanność, głupotę wreszcie.
Przepiękny zakątek Beskidu Sądeckiego, który niegdyś tętnił życiem, dzisiaj świeci pustkami. A przed trzydziestu laty było tak, że trzeba było mieć wielkie szczęście, by zimą wejść do autobusu jadącego do miejscowości będącej centrum sportów zimowych Sądecczyzny.
Dziś wybudowano tyle stacji narciarskich po drugiej stronie Popradu, że Piwniczna-Zdrój, Kosarzyska i Sucha Dolina świecą pustkami. Krynica-Zdrój pretenduje do europejskiego centrum, stacja narciarska Dwie Doliny w Paśmie Jaworzyny Krynickiej ściąga amatorów białego szaleństwa zimą a latem gości hotelowych. Tam roi się od ludzi, samochodów, straganów z pamiątkami rozkładanych naprędce. Wyciąg gondolowy na Jaworzynę Krynicką ściąga z całej Polski turystów, co to w wieczorowych butach wybierają się w góry. Wysiąść na górze, zjeść obiad, wypić piwo, zjechać na dół i szczyt zaliczony. Już można się pochwalić w pracy i znajomym, w jak drogich kurortach i miejscach się było. Jeszcze do kompletu zdjęcie zrobione telefonem komórkowym swojej głowie na tle panoramy beskidzkiej - ot w sam raz z perspektywy "na długość ręki", będzie stuprocentowym potwierdzeniem uzyskania statusu społecznego, do jakiego się pretenduje. I tak w tłumie podobnych sobie ludzi prześcigających się w pogoni o miano ludzi "sukcesu", całe stada baranów zalewają ulice i szlaki modnych okolic.

A tymczasem Piwniczna-Zdrój i miejscowości położone w Paśmie Radziejowej tchną ciszą i spokojem. Mówią, że czas się tam zatrzymał, że brak jest inwestycji na miarę człowieka XXI wieku. Tylko ja się pytam, po co nam wszędzie miejsca dostosowane do komercyjnych potrzeb nuworyszów? Niech ziemia piwniczańska będzie enklawą ciszy i błogostanu ludzi prawdziwie miłujących turystykę pieszą, naturę, normalność. Preferujących wypoczynek w towarzystwie ptaków wędrownych i swoich bliskich. Stąpających po ścieżkach tego samego, co po drugiej stronie Popradu Popradzkiego Parku Krajobrazowego, ale nie w tłumie rozwrzeszczanych pseudoturystów, a w towarzystwie dzikich zwierząt i własnych przemyśleń.
Wśród ludzi z branży turystyczno-hotelarskiej o takich turystach mówi się, że to turyści plecakowi. Na takich nie da się zbyt wiele zarobić. Ale czy wszystko na tym świecie musi opierać się na pieniądzach?

Dzisiaj nawiedziłam miejsce, które w turystyce komercyjnej umarło dawno temu.
Nie byłam sama.
Biel przemieszana z błękitem, jaskrawość i cisza poraziły nasze zmysły.

Okno na Pasmo Radziejowej

Kosmiczna pustka

Zostawiamy swój ślad

Zaspy

Czerwony szlak

Szlak na pustkowiu

Jak okiem sięgnąć żywej duszy nie ma

Drzewa nie rosną tam samotnie

Czy te rogacze jeszcze komuś potrzebne?

Chodziłyśmy tam i z powrotem robiąc tyle śladów

Tatry z przełęczy jak na wyciągnięcie dłoni

To chyba ślady kosmitów

Kapliczka Matki Boskiej Wypłowiałej

Siatka chroni drogę przed nawianiem śniegu, ciekawe po co

Nawet samoloty samotnie przecinają niebo

Schroniska zasypane śniegiem

Samotne anioły na śniegu

Zaspy większe niż po pas

Turyści po drugiej stronie lustra

Po ludziach został tylko cień

Tam dom twój, gdzie serce twoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz