MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 24 lutego 2012

Homole

Skora żadna z nas nie była nigdy zimą w Wąwozie Homole w Małych Pieninach decyzja nie był trudna. Zamieniłyśmy wyjście w kierunku Eliaszówki w Beskidzie Sądeckim na Homole i Małe Pieniny. Piszę w kierunku Eliaszówki, bo po letnich przygodach moja noga długo na Eliaszówce nie postanie.

Pogoda nie dopieściła nas dzisiaj słonecznym dniem. Nisko nad ziemią wisiały ciężkie chmury, jak przed śnieżycą, powietrze było przesycone wilgocią i wszystko to powodowało, że kolor i nastrój nieba nie różnił się wiele od koloru i nastroju  ziemi. Niestety chmury zamiast śniegu przyniosły deszcz, choć trzeba przyznać, że w Dubantowskiej Dolinie, tuż za wyjściem z Wąwozu, sypał przez chwilę śnieg. Ale, gdy szłyśmy przez Jaworki od strony wejścia do Wąwozu Białej Wody, niestety mocno padał deszcz. I wielki kontrast bił pomiędzy bielą, która na szlaku powodowała ból oczu, a szarzyzną i brudem ociekających deszczem Jaworek, Szczawnicy i jeszcze niższego świata.

Tymczasem w Małych Pieninach i w Wąwozie Homole zima przystrojona jeszcze w piękne szaty skrzętnie  przymierza się do odwrotu. Świadczy o tym odmarzający miejscami potok Kamionka i wielkie ilości nawisów śnieżnych czekających na sygnał, że to już.
Dziwnie cicho jest w Wąwozie. Zazwyczaj panuje tam ryk rozbijającej się o wielkie głazy skalne wody Kamionki. O każdej innej porze roku Wąwóz przemierza tłum turystów. A dziś skuty lodem potok, jak zakneblowany więzień, kilka osób idących tam lub z powrotem i to wszystko.

Dlatego od razu dało się zauważyć, usłyszeć raczej, w których miejscach woda uwolniła się spod lodu, bo szemrała ochoczo, gadając, że wiosna idzie! Jeszcze na głazach zatopionych w potoku leżą czapy śniegu. Przez to głazy pozamieniały się w gigantyczne pieczarki, jak ze świata po drugiej stronie lustra (obie Duże Małe Dziewczynki ostatnią wycieczkę zakończyły przejściem na drugą stronę lustra, cóż więc się dziwić, że dzisiaj świat taki irracjonalny). W jednym miejscu ścieżka zasypana lawiną śnieżną, która zeszła. Schody i mostki zamienione w lodowe zjeżdżalnie.

Całość tworząca nieziemskie zjawisko. Jasne wapienne skały Wąwozu sterczące na samym jego szczycie przechodziły w śnieżną biel, która pokryła drzewa i krzewy rosnące na stromych zboczach skalnych. I tak kaskadami spływały w stronę potoku, by na jego dnie utworzyć niewyobrażalne widowisko, na które składały się olbrzymie głazy pokryte czapami śniegu. Pięknie wyokrąglone, kuliste. Jak długo by szukać w pamięci, czy niepamięci skojarzenia do opisu w literaturze, sceny w filmie, widoku gdzieś na obrazie, czy fotografii, nie znajdzie się podobieństwa.

I idąc krok za krokiem wspina się na wysokość Doliny Dubantowskiej i mija się drzewa i krzewy, na gałęziach których, to tu, to tam, ktoś jakby bałwany postawił. Wiele drzew - wyższych i niższych, mają czapeczki śnieżne na samych czubkach, całe będąc nie ośnieżone. Też jakby ręką dowcipnisia uczynione, a nie jakimś prawem przyrody, kaprysem pogody.
Oj, jaki to był przyjemny dziś spacer, pomimo niedyspozycji aury! Po wyjściu z Wąwozu na szeroką przestrzeń wspominanej Doliny, wielka niespodzianka. Ktoś stoliki drewniane, które służą turystom pościągał na zimę.

Same ławki wystawały tylko zaledwie nad powierzchnię śniegu. Konsternacja i zdziwienie. No, ale administrator Rezerwatu Przyrody być może przygotował wymianę, konserwację itp. Jednak, gdyśmy podeszły do jednej z "ławek", okazało się, że to stolik właśnie, a ławki tkwią głęboko pod śniegiem. Ile tego śniegu jest w Dolinie?! Na legendarne Kamienne Księgi można wyjść od przodu bez trudu! Ile wody będzie musiał przyjąć i przetoczyć Potok Kamionka, gdy wiejący halny zrobi swoje i rozpuści cząsteczki wody uwięzione dziś jeszcze w zlodowaciałym śniegu?! Już wyobrażam sobie z jakim hukiem radości będzie spływał w dół w szalonym tempie - dzisiejszy więzień zimy, skuty jeszcze lodem. Trzeba tam będzie wtedy być i wysłuchać skarg potoku zamieniających się w radość z uwolnienia.
A wierzcie mi. Wiosna tuż tuż. Zima tylko musi spłynąć z gór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz