Podejmuję temat Zachwytu o chmurach. Piękny. Zwłaszcza, że dzisiaj jeden 3,5 letni Znawca Rzeczy Wszelakiej, na moje westchnienie: oj, chyba zaraz będzie lało, spojrzał na niebo i powiedział - to są wysokie chmury, z takich nie ma deszczu.
Wiedza Znawcy Rzeczy Wszelakiej nie sprawdziła się w praktyce, ale nie w tym rzecz.
* * *
Podejmuję temat wcześniejszy, jego kanwę, no bo przecież sedno sprawy wyżej niż w tych chmurach ukryte. Taki już Ksas jest zmyślny.
Podejmuję, ponieważ wdzięczny to temat, zwłaszcza w okresie burz i nawałnic czerwcowych.
http://stukam.pl/2011/06/24/zachwyt/
I chciałabym tylko zapytać, czy autorowi tej z pozoru sielskiej poprzedniej sceny podpartej poezją wieszcza, bardziej do gustu przypadłyby chmurki takie, co to wieczorkiem po deszczu ciepłą i delikatną pierzynką kładą się, otulając las i kołysząc go do snu? Przecież są takie pierzaste, lekkie, wręcz ponętne. Obiecują spokój po burzy, która dopiero co przeszła. Bo są takie, jakby mówiły:
- No, chodź, przytulimy i ciebie. Spocznij wędrowcze, spocznij tułaczu, leniu wszelaki i ty - pracowity człeku... Przytulimy cię tak, że już nigdy więcej w życiu nie będziesz pragnął, bo spełni się wszystko. Bo w nas jest Duch. Ten sam Duch, który napełnia. I Duch napełni ciebie Boskim tchnieniem. I czegóż miałbyś pragnąć jeszcze?
Wskazane, by włączyć muzykę:
http://www.youtube.com/watch?v=MvEKc7zy3Fc (SDM na You Tube)
Słowa: Edward Stachura
Muzyka: Stare Dobre Małżeństwo
Pieśń na wejście
Chodź człowieku, coś ci powiem,
Chodźcie wszystkie stany.
Kolorowi, biali, czarni,
Chodźcie zwłaszcza wy, ludkowie
Przez na oścież bramy.
Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba.
Rozsiądźcie się na drogach,
Na łąkach na rozłogach,
Na polach, błoniach i wygonach,
W blasku słońca, w cieniu chmur.
Rozsiądźcie się na niżu,
Rozsiądźcie się na wyżu,
Rozsiądźcie się na płaskowyżu,
W blasku słońca, w cieniu chmur.
Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba.
Na ziemi, którą ja i ty też,
Zamieniliśmy w morze łez.
* * *
Czy może też bardziej stosowne będę te chmury, gdy jesienną porą słońce późno, acz ochoczo wyskakuje z pieleszy i zaskoczone patrzy na dolinę rzeki, w której piętrzą się chmury, jak wody z tamy, co puściła i falą zalewa okolicę? W tej spiętrzonej chmurnej kipieli nie ma już miejsca na łagodność i usypianie. Tam burzy się wszystko i zrywa, gna na złamanie karku, by nawałnicę porannych mgieł nadrzecznych przetoczyć i by dzień mógł człowieka do pracy poprzez swoje piękno zachwycić. Bo piękno, jak mówił poeta, na to jest by zachwycało do pracy - praca, by się zmartwychwstało.
I takiej nam pracy w blasku wschodzącego słońca Panie nie poskąp. A oczy na piękno nam otwieraj.
I taką modlitwą niech sławią Cię wszystkie moje zmysły.
Bo jeden obrazek w niedalekim miejscu od drugiego powstał, choć w odległym czasie i tak sobie czekały na stosowną chwilę, by w internet wskoczyć:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz