Są ludzie, którzy swoim działaniem przynoszą więcej szkody, niż gdyby siedzieli z założonymi rękami i nic nie robili. Znam takich osobiście. Miotają się na prawo i lewo wszędzie wciskając swoje trzy grosze w postaci najlepszych porad na świecie i miast dobrze, czynią tylko ferment.
A tymczasem sprawa jest taka prosta. Każdy ma wyznaczone swoje własne zadanie i odpowiednie pole działania. To wszystko nie jest naturalnie oddzielnym dziełem, choć często może sprawiać takie wrażenie. Toteż praca każdego człowieka jest większym, czy mniejszym elementem wspólnego dzieła. To dzieło tworzą pokolenia. I wskazane jest, by ktoś, nie radząc sobie, umiał poprosić silniejszych o pomoc, lub też, by inny, z wielką delikatnością przyglądał się słabszemu, niewprawionemu, czy aby nie trzeba mu dyskretnie pomóc. Czasem wręcz trzeba kogoś wyręczyć dla takiej, czy innej przyczyny.
Ale najczęściej i najbardziej pożądaną formą wspólnej pracy jest taka, aby każdy trzymał się swojego odcinka, swojego zadania, swojej cząstki.
Wtedy praca będzie zmierzała do przodu, dzieło będzie się rozrastało, a ludzie będę spełnieni.
Czy tak trudno jest zrozumieć najbardziej oczywistą oczywistość?
Niektórym trudno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz