Może nie tak dawno temu pewna kobieta bardzo obchodziła się ze swoim przywiązaniem do rodziny. Manifestowała to na każdym kroku przyklejając transparenty z hasłami: rodzina jest najważniejsza. Manifestacje tego typu zawsze zapalają czerwoną lampkę w mojej głowie. Od razu podejrzewam, że coś niedobrego musi się dziać, skoro człowiek rozgłasza tak oczywistą oczywistość. Też wszelkie zapewnienia par małżeńskich z jako takim stażem, krótko mówiąc - niemłodych, w których jedno lub oboje całemu światu z wielkim entuzjazmem głoszą, jakiego to mają cudownego współmałżonka lub też publicznie, choćby tylko w niezbyt licznym gronie obcych osób, zapewniają o swojej wielkiej, dozgonnej miłości, jest moim zdaniem głęboko podejrzane.
Pewna kobieta, dla której rodzina była najważniejsza skazała się na samotne macierzyństwo a swoje dziecko na życie w niepełnej rodzinie, bo najwspanialsza nawet rodzina matki nie jest w stanie zapewnić dziecku tej jednej ważnej, niezastąpionej i niepowtarzalnej osoby, jaką jest ojciec.
A i niejedno małżeństwo gruchające do siebie i o sobie całemu światu jak dwa gołąbki, rozpadło się unieszczęśliwiając przy okazji sporo ludzi ze swojego otoczenia, którzy na wieść o tym mogli tylko powiedzieć:
- No to jak doczekaliśmy dni, w których tak wspaniałe małżeństwo nie przetrwało próby czasu i trudu, to co mamy robić my, których miłość wzajemna wyglądała na tle tamtej miłości szaro i nieciekawie?
Nie gadać, tylko robić swoje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz