Spotkałam cię w ostatnich rozdziałach tej książki. Mogę podać ci jej tytuł, albo najlepiej opowiedzieć wszystko to, co tam o tobie napisano. Dziwny sposób na spotkanie z kimś ważnym. Jeżeli jedyny, to co?
Właściwie to nie napisano niczego innego, ponad to, co zawsze ci mówiłam. Czyli już wiesz. Ta praca, o której każdy ci mówi, że jest taka ważna, bo pozwoli ci odłożyć na emeryturę i coś tam jeszcze, wcale nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest to, że cały świat masz u swoich stóp, że potrafisz się wznieść ponad wszystko, że potrafisz udźwignąć i wynieść codzienność na najwyższe szczyty. Pamiętasz, kiedy mówiliśmy o łazience, którą rozświetlają gwiazdy? Kiedy mówiłam, że niejednemu z miliardów osobników ludzkich zamieszkujących ziemię nigdy, rozumiesz (?!), nigdy w życiu nie zaświta nawet myśl, że można prowadzić taki tryb życia, jaki ty prowadzisz? I że jest on najszczęśliwszym bytem, niezależnie od uskładanej emerytury, której być może nie dożyjesz!
Wszędzie, gdziekolwiek akurat jesteś, dzieją się zawsze najciekawsze i najważniejsze wydarzenia całego globu. Kiedyś traktowałam to powiedzenie jako dobry żart. Dzisiaj dorosłam do niego i wiem, że tak jest. Bo poświęcasz każdej chwili swojego życia całego siebie, wyciskając równocześnie czas tej chwili na maksa. Bywasz tam, gdzie powinieneś. Troska o przyszłość nie leży w twojej naturze. Ktoś ci ją wmówił skutecznie, bo przyjąłeś ją jako swoją. Pomyśl ilu ludzi traci życie w szalonym biegu za pieniędzmi i nie zauważa świata i wszystkich - od najmniejszych, po największe - jego uroków, przechodząc obok. Ty nigdy nie jesteś obok nikogo, ani niczego. Zawsze jesteś w samym środku, tak samo jak ludzie, których spotykasz na swej drodze znajdują się w centrum twojego zainteresowania. Już mało kto potrafi patrzeć na świat i dziejącą się rzeczywistość tak jak ty na nie patrzysz. Sięgasz sedna każdej rzeczy. Wchodzisz w głębię problemu. Garściami bierzesz te najprostsze formy radości i zadowolenia, zdawałoby się - beztroskę. Zarażasz optymizmem i pogodnym patrzeniem na świat i człowieka, bo ani na świat, ani na człowieka nie jesteś obojętny. Mierzysz skrzydła ważki w locie i porównujesz długość fali w strumieniu po każdym deszczu. Może nawet liczysz źdźbła trawy na szlaku. Umiesz oddzielić grubą krechą dobro od zła. I nigdy nie ścierasz potu z czoła, by nie przeszkadzać naturze.
Takim cię spotkałam w ostatnich rozdziałach książki, której tytuł mogę ci podać. Całkiem jak w życiu. Nie zmieniaj niczego bo jesteś na najlepszej drodze do szczęśliwości. A zbyt wielu ludziom wiatr pomieszał drogowskazy do tych dróg, które najważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz