Córka Króla Syjamskiego co piątek z rana wita mnie różowym becikiem dziecka Barbie. Ani lalką Barbie, ani jej dzieckiem już nikt się u nas w domu nie bawi. Duża Mała Dziewczynka wyrosła z zabawek, jednak nie na tyle, by pozwoliła im "schodami na strych" odejść, jak odeszli ołowiani żołnierze w piosence.
Złościłam się w te piątkowe poranki nie tyle na Córkę Króla Syjamskiego, a właśnie na Dużą Małą Dziewczynkę, że nie chowa jak należy swoich rzeczy i wiecznie się plątają po ziemi. Aż kiedyś sama bardzo starannie schowałam becik, by w kolejny piątek wprost po wyjściu z łóżka natknąć się na niego znowu. W końcu zrozumiałam o co chodzi!
To wywleczenie różowego becika nawet spod podłogi oznacza ni mniej, ni więcej, jak protest Córki Króla Syjamskiego przeciwko podawaniu jej w piątek rano tabletki antykoncepcyjnej. No bo jak inaczej wytłumaczyć te przypadki?
Kładzie się na mnie, gdy jeszcze leżę i mruczy najwspanialsze mruczanki na świecie. Nawet Kubuś Puchatek takich nie zna i tak nie potrafi. Patrzy skośnymi oczami w moje oczy, jakbym była powiernicą myśli kocich najwierniejszą. Potem, gdy wstaję, wyłazi mi na ramię wciąż mrucząc swoje zaklęcia i tuląc się tak, jak żaden inny kot tulić się nie potrafi.
Mądra bestia. Gra na moich uczuciach...
Tabletkę dostaje.
Nie przeszkadza to powtarzać porannych rytuałów mruczenia, czarowania i łaszenia się do mnie.
Dzisiaj wieczorem Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem oznajmił, że skalary złożyły ikrę. Od razu poszedł internet w ruch, zdobywanie informacji, ekscytacja. Podobno rozmnożenie skalarów w domowym akwarium jest bardzo rzadkim zjawiskiem.
Ja do akwarium nie zaglądam. Patrzę na nie z daleka. Uspokajam wzrok i myśli.
Akwarium to domena Mężczyzny, Który Kiedyś Był Chłopcem.
Ale jak tu nie zobaczyć ikry skalarów, skoro to takie bardzo rzadkie zjawisko? No i by dostrzec ikrę skalarów należy podejść blisko i dokładnie spojrzeć w głąb wodnego świata. Podeszłam, obejrzałam. Ikra, jak ikra. Już miałam odejść, ale wtem tatuś skalar zrobił specjalnie dla mnie widowisko na miarę największych teatrów świata ludzi. Podpłynął do przedniej szyby (tuż przy niej złożona jest ikra), najpierw pokazał mi swoją troskę o przyszłe potomstwo delikatnie opływając w całym majestacie swoich kształtów dookoła miejsca złożenia ikry i dokonując czynności, jak to podają i wyjaśniają poradniki (internetowe). Kiedy zobaczył i usłyszał moją reakcję odtańczył taniec radości. Takiego tańca skalara nie widział jeszcze nikt z nas. Odpłynął nieco od swoich "dzieci", stanął przodem do mnie i delikatnie poruszał całym sobą wykonując ruchy wprawiające go w niezwykłą wibrację. Był to taniec dzikiej radości połączonej z wielką odpowiedzialnością rodzicielską i niezwykłą dumą. Skalary nigdy się tak nie zachowują. Albo prawie nigdy - przecież rozmnożenie skalarów w warunkach domowych jest niezwykle rzadkim zjawiskiem.
I kto mi powie, że ryby głosu nie mają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz